Legia wraca na europejskie salony. Dwa lata temu sensacyjnie wygrała u siebie z Leicesterem City w Lidze Europy, dziś zmierzy się z Aston Villą w Lidze Konferencji. Mówi się, że ekipa z Birmingham jest dużo silniejsza od tamtych "Lisów". - Nie potrzebujemy dodatkowej motywacji, ona wychodzi od nas. Drużyna musi być gotowa, ale fajnie, jak każdy z nas rozegra ten mecz z Aston Villą wcześniej w swojej głowie - mówi Slisz, który wierzy, że Legia nie tylko wygra dziś z Anglikami, ale namiesza w całej grupie. - Chciałbym wyjść z tej grupy, bo na pewno jest to do zrobienia. Zobaczymy. Pierwsze mecze zweryfikują nasz poziom, bo to będzie zupełnie inne granie. Fajnie, że będziemy mogli rozpocząć rozgrywki przed własną publicznością z Aston Villą. Anglicy chyba nie wiedzą na co się piszą (śmiech).
Dobre mecze w Lidze Europy dwa lata temu legioniści okupili fatalną grą w lidze. Slisz nie wierzy, że taka sytuacja może się powtórzyć. - Trochę ze szczytu spadliśmy na dół, ale teraz wróciliśmy na dobre tory. Wydaję mi się, że to najmocniejsza Legia w jakiej grałem - mówi. Wszyscy kibice obawiają się że mecz z The Villans może być równie szalony, jak cała droga Legii do fazy grupowej LKE. - Czy ktoś by o nas mówił, gdybyśmy zagrali w innym stylu? Wiele razy wstawaliśmy z kolan. Trzy razy z Midtjylland potrafiliśmy doprowadzić do remisu. To nie jest łatwe zadanie. Życzę sobie takich meczów, bo pozostają w pamięci na długo. Mam nadzieję, że trenerowi Runjaicowi jeszcze kilka siwych włosów przybędzie - wyznał Slisz.