Grzesiek wygraj ten puchar dla mamy!

i

Autor: East News Grzesiek wygraj ten puchar dla mamy!

Finał LE: Brat Krychowiaka: Grzegorz może być najlepszym defensywnym pomocnikiem świata

2015-05-27 15:44

Jest niesamowicie ambitny, nie lubi przegrywać. Nie miało znaczenia, czy graliśmy w piłkę, kulki czy rzucaliśmy kamykami. Gdy coś nie szło po jego myśli, to zaciskał zęby, krzyczał, denerwował się. Zawsze chciał być najlepszy. Po prostu ma mentalność zwycięzcy - tak o Grzegorzu Krychowiaku (25 l.), gwieździe Sevilli, mówi jego starszy brat Krzysztof (31 l.). Czy Grzegorz podniesie dziś do góry puchar Ligi Europy?

Dziś przed reprezentantem Polski i Sevillą finał Ligi Europy z Dnipro Dnipropietrowsk. Krzysztof Krychowiak twierdzi, że jego brat już jako dziecko zapowiadał, że zagra w wielkim klubie.

- Szczytem marzeń w naszym środowisku piłkarskim była Kotwica Kołobrzeg czy Pogoń Szczecin, a Grzesiek widział siebie w Liverpoolu - opowiada brat pomocnika Sevilli. - To był jego cel, który sobie wyznaczył i do którego dążył. Z naszej rodziny był najbardziej utalentowany. Gdy odchodziłem z Orła Mrzeżyno to prezes klubu powiedział: "Oddaję jednego Krychowiaka, ale tego najlepszego - czyli Grześka - sobie zostawiam". Wprawdzie było między nami sześć lat różnicy, ale szybko dało się zauważyć, że ja i Tomek kopiemy piłkę, a on w nią gra. Zawsze był silny, szybki, zwrotny. Może tak wyrósł na pierogach, które tak lubi - puszcza oko Krzysztof Krychowiak.

Uważa, że brat dobrze zrobił decydując się w młodym wieku na wyjazd do Francji.

- Gdyby został w Polsce to nie byłby teraz w tym miejscu - uważa. - Początki na obczyźnie były burzliwe. Wyjechał bez znajomości języka, ale na szczęście miał przy sobie opiekuna w postaci Andrzeja Szarmacha. Zawsze był pod ręką, załatwiał każdą sprawę. Kariera Grześka to modelowy przykład dla młodych. Pochodzimy z małej miejscowości, nie mieliśmy znajomości, aby dzięki nim pchać brata do reprezentacji Polski juniorów, a potem zagranicę. On na wszystko zapracował sam. Nie płakał, nie użalał się nad sobą, gdy mu nie szło. Będąc za granicą nie ma co marudzić, że trener się uwziął, że buty są niewygodne, a spodenki za ciasne. Nie można szukać tanich wymówek. Tam nikt nie będzie głaskał po główce. Jak będziesz dobry to się przebijesz. Tak jak nasz Grzesiek. No, i trzeba się uczyć języków - radzi starszy z braci Krychowiaków.

Reprezentant Polski przeniósł się do Hiszpanii ze względu na osobę dyrektora Sevilli Monchiego.

- Zabiegał o brata, chciał go u siebie - zdradza Krzysztof. - Dzwonił, przekonywał, był zdeterminowany. To człowiek, który rzadko się myli przy transferach. Jego postawa dała "kopa", utwierdziła w przekonaniu, że to dobry wybór. Gdy Grzesiek przechodził do Sevilli byłem pewien, że sobie poradzi. Ale nie wiedziałem, że będzie aż tak dobrze, że trafi do jedenastki sezonu. To nawet Robert Lewandowski nie miał tak dobrego pierwszego roku w Niemczech. Wierzę, że brat może być w ciągu dwóch lat najlepszym defensywnym pomocnikiem na świecie - zaznacza.

Brat piłkarza jest przekonany, że Sevilla to idealny klub dla kadrowicza Nawałki.

- Tu doceniają takich twardzieli jak Grzesiek, a w cenie są piłkarze, którzy mają "cojones" - podkreśla. - Sevilla to znakomite miejsce, klub daje duże możliwości rozwoju. Przecież w nowym sezonie może być tutaj Liga Mistrzów. Ale według mnie Sevilla to ostatni przystanek przed skokiem do wielkiego klubu. A taki pociąg odjeżdża raz w życiu. Gdyby ktoś przed rokiem powiedział, że Grzesiek może trafić do Realu Madryt to kazałbym mu się puknąć w głowę. Jednak po tym sezonie takie stwierdzienie już mnie nie zdziwi. Ale zaznaczam od razu, że brat wyśmienicie czuje się w Sevilli i nie zamierza odchodzić - zarzeka się.


Zobacz: Sevilla - Dnipro. Głos kibiców: Finał Ligi Europy w Warszawie, to powód do ogromnej dumy!

 

Jewhen Selezniow: Ten puchar będzie dla Ukrainy [WYWIAD SUPER EXPRESSU]

 

Czytaj: Sevilla - Dnipro. Damian Gawrych: Osoba Krychowiaka podkręca zainteresowanie meczem [ROZMOWA]

Po rewanżu z Fiorentiną Krychowiak obiecał hiszpańskim dziennikarzom, że gdy Sevilla wygra Ligę Europy to zaśpiewa hymn klubu.

- Śmiała deklaracja - ocenia Krzysztof. - Ale moja żona twierdzi, że Grzesiek nie umie śpiewać. Trzeba mu przyznać, że jest odważny, nie ma lęku przed śpiewaniem. Do muzyki go ciągnie, bo kupił sobie dwie gitary i uczy się na nich grać. Rodzina Krychowiaków ma zdolności sportowe, ale już niekoniecznie wokalne - uśmiecha się.

Na finale z Dnipro pojawi się liczna delegacja rodziny piłkarza oraz jego znajomi.

- Tylko mama nie wybiera się do stolicy - mówi najstarszy brat. - Nie jeździ na mecze, bo bardzo je przeżywa. Zawsze jest jej przykro, gdy widzi, że ktoś uderza jej syna. Nie ważne dla niej jest to, że on już nie waży 15 kg i nie jest dzieckiem. Wygrana w finale Ligi Europy to będzie taki prezent Grześka dla mamy na Dzień Matki, cechy wolicjonalne rozwijał w nas tata, ale dzięki mamie jesteśmy lepszymi ludźmi. Sevilla jest faworytem. Jestem przekonany, że na 10 meczów w 9 górą będą Hiszpanie. Ale w finale może być różnie, a już na pewno nie można opowiadać, że Dnipro to "ogórki". Nie muszę chyba mówić, za którą z drużyn bije moje serce. Vamos, Sevilla! - kończy Krzysztof Krychowiak.

Najnowsze