Na ten mecz kibice Legii czekali już od wylosowania grup Ligi Europy w obecnym sezonie. Napoli na papierze było najmocniejszym zespołem, z którym mieli zmierzyć się podopieczni Czesława Michniewicza, a wyjazd na południe Włoch był dla wielu wyjątkowy. Ostatecznie jedynie nieliczni sympatycy stołecznej drużyny obejrzeli występ legionistów na stadionie im. Diego Armando Maradony, gdyż Włosi postanowili nie wpuścić przyjezdnych fanów na trybuny. Mistrzowie Polski przystępowali do czwartkowego spotkania jako lider grupy C z kompletem zwycięstw w dwóch kolejkach. We wcześniejszych meczach także nie byli faworytami, jednak udało się im wygrać ze Spartakiem Moskwa i Leicester City – dwa razy po 1:0. Z kolei Napoli przed starciem z Legią miało na koncie zaledwie punkt wywalczony na wyjeździe w Leicester, a w drugiej kolejce sensacyjnie uległo u siebie Spartakowi. Był więc to dla nich mecz o życie, który zdołali wygrać. Z przebiegu spotkania zdecydowanie zasłużyli na trzy punkty, choć przez 75 minut utrzymywał się wynik 0:0. Ostatecznie Cezary Miszta musiał trzykrotnie wyjąć piłkę z szatni, a występ młodego bramkarza Legii przykuł uwagę Jana Tomaszewskiego.
Co dalej z Czesławem Michniewiczem? Mioduski szczerze po meczu z Napoli, mamy deklarację
Już za dwa tygodnie Napoli przyjedzie do Warszawy. Czy podzieli los Leicester City, które uległo przy Łazienkowskiej Legii?
Stanowcze zdanie wybitnego bramkarza
Kibice Legii mieli po meczu trochę pretensji do swojego bramkarza. Niespełna 20-latek wpuścił trzy bramki, jednak wcześniej wybronił wiele strzałów. Gospodarze oddali na jego bramkę 28 uderzeń, z czego aż 10 było celnych. Dopiero w 76. minucie do siatki gości trafił Lorenzo Insigne, a bramka ta napoczęła obronę mistrzów Polski. Cztery minuty później Victor Osimhen podwyższył wynik spotkania po świetnej indywidualnej akcji zakończonej strzałem w krótki róg Miszty, a rezultat ustalił w doliczonym czasie gry Matteo Politano, który fantastycznie uderzył zza pola karnego. Jednoznaczną opinię na temat wpuszczonych goli i całokształtu występu młodego bramkarza Legii wyraził wybitny golkiper reprezentacji Polski.
Czesław Michniewicz szczerze po meczu z Napoli. Zwrócił się do piłkarzy
- Kwestią czasu był gol dla Napoli. Nie można bronić się przez 90 min na swojej połowie. Całe szczęście, że wybitnie bronił bramkarz Legii. Gdyby nie on, to ten wynik mógłby być dwucyfrowy. Przy pierwszym golu Miszta nie miał żadnych szans. Włoski zawodnik uderzył to „z kolana” i ta piłka była bardzo trudna. Przeszła mu koło ucha, ale te piłki po prostu śmigają. Insigne trafił ją z tak zwanej kontry i bramkarz Legii nie miał żadnych szans. Popełnił błąd przy nieuznanej bramce, ale też jest człowiekiem. Był dla mnie zawodnikiem meczu, bo to, co obronił, było niemal niemożliwe. Brawo dla tego młodego chłopca, nie jest zawodnikiem światowej klasy, ale dostał psychicznego kopa, że można grać przeciwko najlepszym. On nie ponosi żadnej winy za tę porażkę – stwierdził 73-latek.