Remis 1:1 ze Sportingiem – ćwierćfinalistą poprzedniej edycji Ligi Europy i aktualnym liderem portugalskiej tabeli – rodził się jednak bólach. I to – niestety – dosłownych. Po brutalnym ataku Viktora Gyökeresa, szwedzkiego reprezentanta w barwach portugalskiej ekipy, boisko opuścić musiał Zoran Arsenić. Jego kostka w lewej nodze wygięła się pod nienaturalnym kątem. To koszmarny pech kapitana Rakowa!
Przypomnijmy, że chorwacki stoper mistrzów Polski ledwie w minioną niedzielę wrócił na boisko. Wcześniej przez kilka tygodni pauzował, czekając na zrośnięcie się palucha u stopy, złamanego w rewanżowym meczu IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów z FC Kopenhaga w stolicy Danii. Arsenić w Zabrzu zagrał 45 minut i zaprezentował się na tyle dobrze, że w czwartek znalazł się w wyjściowej jedenastce „Medalików”.
Koszmarne nieszczęście kapitana Rakowa! Te słowa trenera mistrzów Polski mrożą kibicom krew w żyłach
Przeciwko Sportingowi zagrał jednak bardzo krótko. Po ataku Szweda i opatrzeniu przez sztab medyczny co prawda na kilkanaście sekund podjął próbę powrotu do gry, ale ból go pokonał. I trudno się dziwić, słuchając pomeczowych słów trenera częstochowian…
- Jestem wkurzony kontuzją Zorana Arsenica. To kapitan, bardzo ważny zawodnik drużyny. Współczuję mu szczerze. Wiem, jak istotny jest dla niego futbol, reprezentowanie klubu z opaską kapitańską. A to trzeci jego uraz w krótkim czasie. To zwyczajnie frustruje. Piątkowe badania wykażą, co mu się stało, ale spodziewamy się najgorszego, czyli złamania! – wypalił prosto z mostu Dawid Szwarga.