TYLKO U NAS! Legia w fazie grupowej LE, a Marcin Komorowski omal nie wygrał mercedesa!

2011-08-26 18:12

Jeden z filarów defensywy Legii w tym sezonie Marcin Komorowski oglądał spotkanie ze Spartakiem Moskwa przed telewizorem, bo pauzował za żółte kartki. Oprócz fantastycznego zwycięstwa jego kolegów 3:2, ten dzień mógł być dla niego szczęśliwy zupełnie z innego powodu - był o krok od wygrania mercedesa.

Czwartek, do meczu jeszcze kilka godzin. Komorowski jedzie taksówką, i jak to w taksówce bywa, zagadał go kierowca - jak się okazało wielki fan Legii. "Komor" myślał, że zostanie błyskawicznie rozpoznany. Nic z tych rzeczy.

- Taryfiarz zaczął mi się żalić, że Legia pojechała do Moskwy i nie ma szans na zwycięstwo po remisie przy Łazienkowskiej. Wdałem się z nim w dyskusję, bo byłem zupełnie odmiennego zdania - powiedział nam Komorowski.

Kierowca nie dawał za wygraną. - A co pan taki znawca? Może sam pan jesteś piłkarz? Pojechali bez Manu, Radovicia i tego jeszcze jednego (Komorowskiego przyp. red.) więc za dużo nie ugrają - żalił się mężczyzna.

Przeczytaj koniecznie: Przeciwnicy Legii Warszawa: PSV Eindhoven, Hapoel Tel-Awiw i Rapid Bukareszt

Wciąż nieświadomy taryfiarz postawił mocny zakład. - Jechał przed nami nowiutki mercedes. Taksówkarz powiedział, że mi takiego kupi jak awansują. A jak nie, to ja takiego kupuję jego córce. Odmówiłem, choć teraz trochę żałuję. Miałbym nowiutkiego mercedesa. Ale co tam samochód. Najważniejsze, że gramy dalej, choć nie ukrywam, że było obgryzanie palców - śmieje się Komorowski.

Zawodnik nie wyprowadził kierowcy z błędu do samego końca. Jeśli ten to czyta musi się teraz śmiać pod nosem. Komorowskiemu może podziękować, że nie przyjął zakładu, większą wiarą w swój ukochany klub. Bo jak się przekonaliśmy w czwartek - wiara czyni cuda.

Najnowsze