Bez obaw, bez respektu i z dużą wiarą rozpoczęli starcie z wielkim Napoli. Znów przecieraliśmy oczy ze zdumienia, widząc w akcji mistrzów Polski. W lidze beznadziejni, w Lidze Europy przebojowi i niebezpieczni. Przynajmniej w pierwszej połowie.
– Pierwsza połowa była obiecująca, choć to nie było tak, że Legia była lepsza pod względem piłkarskim, bo każdy kibic wie, że jesteśmy daleko od ligi włoskiej. Pewnie tak daleko jak z Warszawy do Zatoki Neapolitańskiej. Legia zagrała z charakterem, ambitnie i odpowiedzialnie. Przeprowadziła piękną bramkową akcję. Podobał mi się w pierwszej połowie Filip Mladenović. Po tej fajnej akcji i uderzeniu w słupek Yuriego Ribeiro przyszła 51. min i bezmyślne zachowanie Josue. Mam wrażenie, że Napoli strzela na 1:1 i Legia się kończy. Legia nie ma wiary, oddaje pola rywalowi – tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem" Mateusz Borek, dziennikarz Kanału Sportowego, który mecz na Łazienkowskiej komentował dla TVP.
Napoli rozbiło Legię w drugiej połowie. Wysoka porażka mistrzów Polski w Lidze Europy
Wszystko zaczęło się od katastrofalnych błędów Josue. W 51. min sprokurował pierwszą jedenastkę, którą wykorzystał Piotr Zieliński, a w 75. min drugą – absurdalną próbą wybicia piłki przewrotką. Drugą jedenastkę wykorzystał Dries Mertens, który dwie minuty wcześniej zastąpił reprezentanta Polski.
– Nie ma wytłumaczenia dla zawodnika tak doświadczonego, który ma na koncie występy w wielu klubach, cztery mecze w reprezentacji Portugalii i 30 lat na karku. Prokurujesz pierwszego karnego, a potem – mając świadomość przestrzeni i przeciwnika – i zagrywasz w ten sposób w polu karnym i robisz drugiego. W tym momencie wiesz, że jako zespół masz mało argumentów i bardzo słaby wynik. A w piłkę nie nauczysz się grać przez następne pięć minut, by to odrobić. Widzę w Josue problem. On technicznie przerasta polską ligę, ma zmysł do gry kombinacyjnej, ma dobrze ułożoną lewą nogę, potrafi myśleć i grać szybko. Rozwijał się harmonijnie, dotarł do reprezentacji Portugalii, ale z jakiegoś powodu wyszło tak, że on z Izraela trafia do Legii Warszawa. Moim zdaniem to problem ze stabilizacją emocjonalną. Zachowanie na boisku podczas gry, podejmowanie pewnych decyzji i zachowanie, kiedy jest po akcji. Czyli lubi podbiec, machać rękami, być złośliwy, narazić drużynę na kartkę. Czasem lubi się "zagrzać", a potem go brakuje we właściwym sektorze boiska. Z piłką przy nodze wygląda na piłkarza, tylko, że są pewne aspekty, które sprawiły, że większe kluby nie są zainteresowane. Tak oceniam z boku, widzę, że są problemy z kontrolą emocjonalną, kontrolą własnych emocji – mówi Borek.
Legia - Napoli: Racowisko przed meczem. Legia nie uniknie kary, imponująca oprawa
Komentator TVP i Viaplay był bardzo zadowolony z występu Piotra Zielińskiego. Reprezentant Polski pewnie wykorzystał rzut karny, wcześniej trafił w poprzeczkę. Boisko opuścił na kwadrans przed końcem spotkania.
– On się bawił. To jest Pan piłkarz. Zawsze byłem fanem Piotrka. Pamiętam, gdy miał 16 lat i trafił do pierwszej drużyny Zagłębia Lubin. Miał dwa lata do "osiemnastki", a on dostawał szanse w Pucharze Polski. Za wielu takich piłkarzy się w Polsce nie pojawiło w ostatnich kilkudziesięciu latach. W Neapolu kochają go kibice. Dzisiaj nie mógł do końca wszystkiego pokazać, bo drużyna była zdekompletowana i DNA Napoli było nieco inne. Widać było, jak wielki problem legioniści mieli z jego ruchliwością, zmianą pozycji, dryblingiem, odwróceniem się do lewej czy prawej nogi z piłką. W polskich realiach to jest Pan Piłkarz – kończy Mateusz Borek.
Zaskakujące zachowanie Piotra Zielińskiego przed Legia - Napoli. Niewielu zwróciło na to uwagę