Hen za kołem podbiegunowym powalczą poznaniacy w pierwszej odsłonie rywalizacji z wicemistrzem Norwegii (gra się tam system wiosna-jesień). Stawką jest awans, ale i 600 tys. euro dla zwycięzcy dwumeczu. Lechici wylecieli do Skandynawii w dobrych nastrojach, po ligowej wygranej w Płocku, którą zapewnił im właśnie Murawski. Owe nastroje słychać też w jego wypowiedziach.
Radosław Murawski w imieniu lechitów: „Pokazaliśmy, że trzeba nas szanować”
- Tak, pamiętam, że Bodo/Glimt w ubiegłym sezonie dwukrotnie wygrywało z Romą, że całkiem niedawno jak równy z równym walczyło z Arsenalem, z PSV Eindhoven. To nie są „nołnejmy”! - pomocnik Kolejorza w rozmowie z „Super Expressem” ujawnia, że doskonale zna wyniki rywali, budzące szacunek. Ale nie zamierza z nich budować alibi dla siebie i kolegów. Wręcz przeciwnie. - My też pokazaliśmy już, że trzeba nas szanować. Ba; że trzeba się nas obawiać! - podkreśla Murawski, przywołując m.in. zwycięskie 3:0 z Villareal, dające poznaniakom wyjście z grupy i awans do 1/16 finału LKE. A na tym apetyty się nie kończą. - Wierzę, że nasza pucharowa przygoda po tym dwumeczu będzie mieć ciąg dalszy – zaznacza nasz rozmówca.
Bodø/Glimt do gier z mistrzem Polski przystępuje niemal z marszu po długim obozie w Hiszpanii (liga norweska rusza w kwietniu). - To może mieć znaczenie – mówi Murawski. - Mam wrażenie, że od pierwszego wiosennego meczu ligowego ze Stalą wskoczyliśmy już na odpowiednie tory, nawet jeśli są jeszcze pewne rzeczy do poprawienia w grze. Norwegowie zaś wciąż jeszcze są w momencie, w którym zwykle ma się w nogach pracę wykonaną na obozie – dodaje.
Piłkarz Kolejorza nie pęka przed wyprawą za koło podbiegunowe
Atutem miejscowych może być sztuczna murawa na Aspmyra Stadion w Bodø. Ale to nie ona zdecyduje przecież o wyniku. - Jedziemy tam po zwycięstwo. Wiadomo, że trzeba zagrać mądrze, być drużyną przez całe 90 minut, by w tym pierwszym meczu nie stracić szans na awans. Ale nie będziemy się murować. Nie chcemy gry na 0:0, na przeczekanie i liczenie na to, że sprawę rozstrzygniemy w Poznaniu – zapewnia z dużą dozą optymizmu w głosie Radosław Murawski.