Od czasu wyleczenia kontuzji, trapiącej go na przełomie lipca i sierpnia, Serb jest jednym z zawodników najczęściej posyłanych w bój przez trenera Dawida Szwargę. Niedzielny mecz ligowy wyszedł mu niespecjalnie: Raków niespodziewanie przegrał z Górnikiem 1:2. - Dobrze, że nie trzeba czekać długo na okazję do rehabilitacji… - Rundić już w drodze do autobusu na Arenie Zabrze zacierał ręce na myśl o potyczce ze Sportingiem.
Odważnie, trzeba przyznać; ekipa z Lizbony to przecież zupełnie inna półka futbolowa. - Tak, mają bardzo szybkich i technicznych graczy – zauważa rozmówca „SE”. - Ale przecież i my z każdym kolejnym meczem pucharowym nabieramy doświadczenia. W organizacji gry, w sposobie budowania akcji. Dziś jesteśmy już innym zespołem, niż u progu tej europejskiej batalii – deklaruje Rundić. I wskazuje najważniejszą lekcję, jaką – jego zdaniem – odebrał jego zespół w minionych miesiącach. - Skuteczność i bezwzględność. Jeśli masz dobrą okazję, musisz ją wykorzystać. Bo jeśli tego nie zrobisz, zostaniesz ukarany – wskazuje serbski stoper.
Jakiego oblicza Rakowa powinni się zatem spodziewać kibice zgromadzeni w czwartek na trybunach sosnowieckiego obiektu? - Mądrego. Trudno zakładać, że w otwartej wymianie ciosów będziemy lepsi. Naszą najcenniejszą wartością powinna więc być mądra gra. I skorzystanie z tego, że na murawie w Sosnowcu w jej stanie, jaki znamy, to Sporting może mieć większe kłopoty… - wyjaśnia Rundić.
- Jak zagrać? Zespołowo i z pasją! - dopowiada Giannis Papanikolaou, kategorycznie odrzucając słowa „ostatnia szansa”. - Bardzo ich nie lubię! - protestuje. - Dużo lepiej brzmi dla mnie zdanie: „Wielka szansa Rakowa na miejsce w historii” – podkreśla. No więc i my trzymajmy się tego przed dzisiejszym meczem!
Początek meczu Raków – Sporting Lizbona w grupie D Ligi Europy w czwartek o 18.45 w Sosnowcu. Transmisja w TVP Sport i w Viaplay.