Przemysław Frankowski

i

Autor: Radosław Jóźwiak/CYFRASPORT

Przemysław Frankowski: Nie rozpaczamy, ale można było ich ugryźć

2015-07-17 16:13

Jagiellonia Białystok zawiodła kibiców w pierwszym meczu II rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy. Podopieczni Michała Probierza zaledwie zremisowali przed własną publicznością z Omonią Nikozja 0:0 i w rewanżu czeka ich trudne zadanie. Zdaje sobie z tego sprawę Przemysław Frankowski, któremu zdecydowanie trudniej było o gole, niż w starciu z litewską Kruoją, kiedy zaliczył hat-tricka.

Sport.se.pl: - To, że nie postrzelacie sobie tak jak z Litwinami było raczej oczywiste, ale że nie udało się nic wcisnąć?

Przemysław Frankowski: - To był mecz niewykorzystanych szans. Jak się okazało Omonia to zupełnie inny poziom niż Kruoja. Na początku spotkania mieliśmy dwie lub trzy sytuacje i gdybyśmy je wykorzystali to ten mecz wyglądałby inaczej. Szkoda.

- Wynik bezbramkowy to nie tragedia, ale trudno o dobry humor.

- Nie cieszy nas ten wynik, ale nie rozpaczamy i patrzymy już przed siebie. Na pewno czujemy niedosyt, bo przeciwnik był do ugryzienia. Na pewno to, że nie strzeliliśmy gola na własnym stadionie nie jest dobre, ale zagraliśmy na zero i jeśli trafimy rywala w Nikozji, to będziemy w dużo lepszej sytuacji.

Jagiellonia - Omonia. Michał Probierz: Tragedii nie ma, ale czujemy niedosyt

- Awans na pewno jest realny, ale w rewanżu to przeciwnik będzie faworytem

- I dobrze. Często rolę faworyta trudno udźwignąć. My jednak doskonale znamy swoją wartość i pojedziemy do Nikozji po to, żeby wygrać i wywalczyć awans. Omonia to zdecydowanie silniejszy rywal niż Kruoja, zdecydowanie lepiej zorganizowany. Ale to nie pierwsza runda. Im dalej w las, tym będzie przecież trudniej.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze