Sport.se.pl: - To, że nie postrzelacie sobie tak jak z Litwinami było raczej oczywiste, ale że nie udało się nic wcisnąć?
Przemysław Frankowski: - To był mecz niewykorzystanych szans. Jak się okazało Omonia to zupełnie inny poziom niż Kruoja. Na początku spotkania mieliśmy dwie lub trzy sytuacje i gdybyśmy je wykorzystali to ten mecz wyglądałby inaczej. Szkoda.
- Wynik bezbramkowy to nie tragedia, ale trudno o dobry humor.
- Nie cieszy nas ten wynik, ale nie rozpaczamy i patrzymy już przed siebie. Na pewno czujemy niedosyt, bo przeciwnik był do ugryzienia. Na pewno to, że nie strzeliliśmy gola na własnym stadionie nie jest dobre, ale zagraliśmy na zero i jeśli trafimy rywala w Nikozji, to będziemy w dużo lepszej sytuacji.
Jagiellonia - Omonia. Michał Probierz: Tragedii nie ma, ale czujemy niedosyt
- Awans na pewno jest realny, ale w rewanżu to przeciwnik będzie faworytem
- I dobrze. Często rolę faworyta trudno udźwignąć. My jednak doskonale znamy swoją wartość i pojedziemy do Nikozji po to, żeby wygrać i wywalczyć awans. Omonia to zdecydowanie silniejszy rywal niż Kruoja, zdecydowanie lepiej zorganizowany. Ale to nie pierwsza runda. Im dalej w las, tym będzie przecież trudniej.