- Przypadkiem kopnąłem jednego z piłkarzy Lecha i nawet nie zdążyłem go przeprosić (chodzi o Kamila Drygasa - red.) - przyznał po meczu Wright-Phillips. - Życzę mu jednak powodzenia w dalszej części sezonu i w rozgrywkach grupowych. Dobre wrażenie zrobił na mnie także prawy obrońca Lecha (Marcin Kikut - red.).
Przeczytaj koniecznie: Manchester City - Lech Poznań, wynik: 3:1. Lech przegrał w Lidze Europejskiej
- A co sądzisz o całej drużynie Lecha?
- Myślę, że to fantastyczna drużyna, która naprawdę ciężko pracowała na boisku. Było widać wielkie zaangażowanie tych chłopaków. Nie potrafili jednak wykorzystać nielicznych szans, które sobie stworzyli. Był moment, w którym mogli nawiązać walkę, ale przegapili go. A po trzeciej straconej bramce wyraźnie się podłamali i już nie byli w stanie się podnieść.
- Manchester City to milionerzy. Wielkie pieniądze nie zabijają sportu?
- Pieniądze nie grają, na boisku są zawodnicy. Kupujesz poszczególnych piłkarzy i to od managera zależy, co z nimi zrobi, jaką taktykę obierze. To nie ma nic wspólnego z tym, ile są warci, czy ile za nich zapłacono. I tak musisz ich nauczyć grać ze sobą, stworzyć drużynę, która rozumie się na boisku i poza nim. Tego nie kupisz za pieniądze.
- Lech wydał na transfery przed sezonem 140 razy mniej niż wy. Naprawdę myślisz, że to nie ma znaczenia?
- Naprawdę. Pieniądze nie mają nic do rzeczy. Liczą się dobry trener i odpowiedni zawodnicy, którzy potrafią ze sobą rozmawiać i współpracować. Dopóki piłkarze się dogadują, będą dobrze grać bez względu na to, czy w klubie są pieniądze, czy ich nie ma. Liczy się to, co jest na boisku, a nie w budżecie.
- Celujecie w zwycięstwo w grupie?
- My po prostu chcemy wygrać każdy mecz. Teraz skupiamy się na spotkaniu z Arsenalem w Premier League. O lidze europejskiej będziemy myśleć przed kolejnym grupowym spotkaniem.
- Kto ma szanse na drugie miejsce w grupie?
- Szczerze mówiąc, zupełnie mnie to nie interesuje. Koncentruję się na grze mojego zespołu. Reszta się nie liczy.
Powiedzieli po meczu Micah Richards (obrońca MC):
- Macie paru dobrych zawodników. Najlepsze wrażenie zrobił na mnie ten, który pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie, wszedł na lewe skrzydło (Rudnevs - red.). Niezły był też numer 10 (Kriwiec - red.). To niesamowite, że za polską drużyną przyjechało tylu kibiców. Myślę, że w spotkaniu rewanżowym doping jeszcze bardziej pomoże Polakom i atmosfera będzie niesamowita. Z niecierpliwością czekam na ten mecz.
Pablo Zabaleta (obrońca MC):
- Czeka nas w rewanżu ciężki mecz, dlatego dzisiejszy wynik jest taki ważny. Najbardziej zapamiętałem tego małego piłkarza, z numerem 17 (Peszko - red.). Interesujący zawodnik, bardzo szybki i zwrotny.
Marcin Kikut (obrońca Lecha):
- Popełniliśmy kilka błędów, a taka drużyna, jak City, wykorzystuje to bezlitośnie. To dla nas lekcja futbolu, Manchester City obnażył wszystkie nasze słabości. Nie da się ukryć, że nie jesteśmy zadowoleni, bo przyjechaliśmy tutaj po punkty.
Jasmin Burić (bramkarz Lecha):
- Przy straconych bramkach niewiele więcej mogłem zrobić, Adebayor trzy razy był ze mną sam na sam, miał dużo miejsca, by uderzyć. Mimo wszystko nie jestem z siebie zadowolony, bo dobrze by było obronić jeden czy dwa strzały więcej. Nie grał Tevez, ale wydaje mi się, że to nie miało znaczenia, bo Adebayor to napastnik światowej klasy.
Patrz też: Lech Poznań wygrał w Manchesterze... Na trybunach