Mecz odbywał się w bardzo dobrej atmosferze, którą po końcowym gwizdku popsuli kibice z Danii. Najpierw rzucali plastikowymi przedmiotami w piłkarzy, a następnie w stronę sąsiedniego sektora. Po pewnym czasie zaczęli się im się rewanżować kibice Pogoni. Swoje oburzenie wyraził prezes klubu Jarosław Mroczek, z którym rozmowa ukazała się na oficjalnej stronie Pogoni.- Takie zachowanie jest niedopuszczalne. A obsceniczne gesty, obnażanie się, wulgaryzmy w kierunku dzieci, rzucanie przedmiotami i inne skandaliczne przykłady barbarzyństwa po stronie sektora gości są dla mnie czymś nieakceptowalnym - mówi prezes Pogoni. Niefortunnie się złożyło, że sektor dla kibiców gości znajdował się obok rodzinnego i z tego powodu na niebezpieczeństwo narażone zostały dzieci. - Za wszelką cenę chcieliśmy doprowadzić do tego, by kibice drużyny gości znaleźli się w sektorze dla nich przeznaczonym. Praktycznie gotowym, ale ciągle znajdującym się formalnie na terenie budowy stadionu. Pomimo usilnych starań, po wielu wspólnych spotkaniach przedstawicieli Gminy, Wykonawcy, Policji, prawników i klubu nie udało się formalnie doprowadzić do tego rozwiązania – wyjaśnia Mroczek, który chce od Broendby wyjaśnień.
- Przygotuję specjalny list do prezesa Brondby, w którym opiszę wszystkie te zachowania jego kibiców i zapytam czy w takiej sytuacji mogę liczyć na gwarancję, że naszym fanom w Kopenhadze nic nie będzie grozić, czy jest nam w stanie zapewnić bezpieczeństwo. Piłka nożna jest dla kibiców a nie dla hołoty, w tym wypadku duńskiej. Sprawdzimy też, czy zajścia zostały właściwie opisane w raportach delegatów UEFA. Nie chcemy, by temat rozszedł się po kościach. Na szczęście nikt poważniej nie ucierpiał, nie potrzebował pomocy, ale zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji. Przedmioty, plastikowe butelki, kubki z piwem rzucane w kierunku naszych kibiców, czy piłkarzy po meczu to żenujący obraz, którego nikt nie chce oglądać. Zdrowie i bezpieczeństwo naszych kibiców jest najważniejsze – dodał Mroczek.
To zadecydowało o wyrównującym golu dla Portowców. Luka Zahović zdradził szczegóły