„Super Express”: - To będzie wielki dzień dla wszystkich kibiców Rangers FC. Zespół z Glasgow zagra w finale Ligi Europy po wielu latach przerwy. Czy jako były gracz „Rangersów” czuje pan w związku z tym dodatkową ekscytację?
Jon Flanagan: - Z pewnością jest to fantastyczna sprawa dla wszystkich związanych z tym klubem. Rangers nie przypadkowo awansowali do finału eliminując po drodze takie firmy jak RB Lipsk, czy Borussię Dortmund. Z pewnością zasłużyli na finał, a jestem przekonany, że nie powiedzieli ostatniego słowa.
- Historia powrotu Rangers na szczyt to gotowy scenariusz jakiegoś filmu. Drużyna, która jeszcze kilka lat temu grała w IV lidze szkockiej wróciła w wielkim stylu. Jeszcze niecałe trzy lata temu, z panem w składzie, zespół z Glasgow wracał na europejskie salony. Dzisiaj czeka ich rywalizacja o europejskie trofeum.
- Faktycznie, chociaż zarówno zawodnicy, trenerzy i kibice tego zespołu byli bardzo zdeterminowani, aby wrócić na szczyt. Tamtą edycję zaczynaliśmy od samego początku, pierwszej rundy. Naszym trenerem był Steven Gerard, który podkreślał, że stać nas na wiele, że jesteśmy mocnym zespołem. Później awansowaliśmy do fazy grupowej, gdzie mierzyliśmy się z m.in. FC Porto i Feyenoordem. Drużyna zatrzymała się dopiero w 1/8 finału na Bayerze Leverkusen. Najważniejsze, że zespół z roku na rok robi postępy.
- Jeszcze w sezonie 2019/20 Rangers FC byli dolosowywani do Legii Warszawa ze względu na niższy współczynnik. Dzisiaj taka sytuacja wydaje się być mało prawdopodobna.
- Pamiętam mecz z Legią. Był on bardzo wyrównany. W pierwszym spotkaniu w Warszawie ugraliśmy bezbramkowy remis. W rewanżu pomimo sporej przewagi długo nie potrafiliśmy jej sfinalizować. Dopiero bramka w czasie doliczonym do drugiej połowy dała nam awans.
- Sezon później, już w fazie grupowej, Rangers nie mieli żadnej litości dla innej polskiej drużyny – Lecha Poznań, odnosząc dwa gładkie zwycięstwa. Dzisiaj taki scenariusz brzmi jak since fiction. Legia jest w drugiej połowie tabeli Ekstraklasy, a Rangers zagrają o europejskie trofeum.
- To tylko potwierdza, że wykonano tam dobrą pracę i zespół ciągle się rozwija.
- Co jest największym atutem Szkotów?
- Przede wszystkim drużyna. Do dzisiaj w kadrze jest wielu chłopaków, z którymi występowałem. Mam na myśli trzon drużyny z McGregorem, Tavernierem, Kamarą, Barisiciem i Aribo na czele. Szkoda, że kontuzjowany jest Morellos, bo jest niesamowity w polu karnym rywala. Pomimo odejścia Gerrarda zespół nadal gra na bardzo wysokim poziomie.
„To był nasz Roberto Carlos” - tak Jakub Kiwior dorastał do reprezentacyjnego powołania
- Wielu mówi o niezwykłej atmosferze Ibrox.
Zgadza się. Moim zdaniem ten stadion „pomógł” Rangers awansować do finału. Kibice, ich bliskość murawy tworzą niesamowity klimat, który dodatkowo nakręca gospodarzy.
- Jak obstawia pan wynik finału?
- Myślę, że będzie to ciekawe widowisko. Zarówno Eintracht, jak i Rangers lubią atakować, grać do przodu, oba zespoły strzelają sporo goli. Eintracht wyeliminował Barcleonę, Rangers Borussię Dortmund. Ich awans nie wziął się z przypadku. Stawiam jednak na skromne zwycięstwo mojej byłej drużyny.
Reprezentant Polski na celowniku znanego klubu. Chcą go kupić za grosze, absurdalna oferta