Ukrainiec jest zadowolony z tego, co pokazali piłkarze mistrza Estonii w pierwszym spotkaniu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów.
- Jeśli ktoś może mówić o pechu, to właśnie moi piłkarze - twierdzi Lewada. - Gdyby mój ulubieniec Andriejew strzelił na 0:2, to Wisła już by się nie pozbierała. Ale nie ma co płakać. Jest super, wyściskałem z radości Andriejewa! A w Legii niech żałują, że zrezygnowali z chłopaka - mówi dumnie Ukrainiec.
Lewada uważa, że mimo remisu to wciąż Wisła Kraków jest bliższa promocji do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów.
- Ale jak w rewanżu przypilnujemy Pawła Brożka, to może właśnie moja Levadia będzie cieszyła się z awansu? - zastanawia się właściciel mistrza Estonii.