"Super Express": - Czego Legia może spodziewać się w Lizbonie?
Andrzej Juskowiak: - Bardzo dobrej, szybkiej i ofensywnej gry kombinacyjnej Sportingu. Tu nie ma przestoju, to ich styl. Sprzedano już blisko 40 tysięcy biletów. Na własnym boisku Sporting jest bardzo mocny. Może dlatego, że ma wielkie wsparcie kibiców, którzy są żądni krwi i tak chętnie przychodzą na mecze.
- Kto ma największy wpływ na grę Sportingu?
- Sercem zespołu jest środek pola, gdzie występują William Carvalho i Adrien Silva. To bardzo wyważeni piłkarze, dobrzy technicznie, trzymający się pozycji. Ale różnicę w ofensywie robią Gelson Martins, Bryan Ruiz i ostatnio Bas Dost.
- Dorobek Dosta w lidze portugalskiej to cztery gole w trzech meczach. Czy właśnie jego Legia powinna obawiać się najbardziej?
- Widać, że jest w formie. Kosztował 10 mln euro, ale to dobrze wydane pieniądze i superinwestycja. Trener Jorge Jesus powoli wprowadzał go do zespołu. Widziałem duże fragmenty ostatniego meczu z Estoril, w którym zdobył dwa gole. Pierwsza jego bramka pokazuje, jak niebezpiecznym jest napastnikiem. Mimo że obrońcy byli blisko niego, to i tak idealnie uderzył piłkę głową. Jest wysoki, a mimo to bardzo ruchliwy. Przy drugim trafieniu idealnie wyszedł w tempo do podania.
- Furorę robi także prawoskrzydłowy Gelson Martins, który w tym sezonie ma już pięć asyst i dwa gole. To nadzieja Sportingu?
- Potrafi dryblować na dużej szybkości. Widać, że ma z tego niesamowitą radość. Za wszelką cenę chce pokazać swoje umiejętności. Doskonale zagrał z Realem. Już mówi się, że powinien dostać powołanie do kadry. Jest w kręgu zainteresowań klubów z Anglii. Radził sobie z Marcelo czy Sergio Ramosem, który nie wiedział, jak go powstrzymać. To pokazuje, że Martins ma naprawdę duży potencjał. Przecież Hiszpan znany jest z tego, że nie pęka przed nikim i każdemu jest w stanie odebrać piłkę. A z nim miał duże problemy.
- Widzi pan słabe punkty w grze Sportingu, gdzie Legia ma szanse?
- Na początku sezonu bardzo dobrze radzili sobie w defensywie, tworząc monolit. Jednak w ostatnich meczach z Rio Ave i Estoril trochę "popuścili", tracąc pięć goli. Mocno zdenerwowało to trenera, który powiedział, że coś takiego nie może im się zdarzyć. Środkiem Legii będzie bardzo trudno się przedrzeć. Nawet Real nie dał rady. Mistrzowie Polski mogą zdobyć bramkę po akcji skrzydłem.
- Legia pojechała do Lizbony ratować honor?
- Chciałbym zobaczyć Legię poukładaną. Cudów się nie spodziewam. Trudno będzie o dobry wynik. Chodzi o styl, przeciwstawienie się, o pomysł. Bo formy fizycznej nie zbuduje się przez tydzień.