Atletico Madryt - Liverpool 2:3, (Griezmann, 20', 34'), (Milner, 8', Keita 12', Salah 77' (k))
ATLETICO MADRYT: Oblak; Trippier, Felipe, Kondogbia, Hermoso, Lemar, De Paul, Koke, Carrasco, Joao Felix, Griezmann.
- Ławka: Lecomte, Gimenez, Luis Suarez, Correa, Renan Lodi, Marcos Llorente, Herrera, Matheus Cunha, Vrsaljko.
LIVERPOOL: Alisson; Alexander-Arnold, Van Dijk, Matip, Robertson, Milner, Henderson, Keita, Salah, Mane, Firmino.
- Ławka: Adrian, Kelleher, Fabinho, Konate, Gomez, Oxlade-Chamberlain, Minamino, Diogo Jota, Tsimikas, Origi, Phillips, N. Williams.
Atletico Madryt przegrało u siebie z Liverpoolem 2:3 po emocjonującym meczu grupy B piłkarskiej Ligi Mistrzów. "The Reds" mogą pochwalić się kompletem zwycięstw, podobnie jak Ajax Amsterdam w grupie C, który pokonał Borussię Dortmund 4:0.
Historia pokazuje, że Liverpool nie lubi grać z Atletico. W sześciu wcześniejszych konfrontacjach (wliczając Ligę Mistrzów i Ligę Europy) odniósł tylko jedno zwycięstwo, które jednak nic mu nie dało, bo dwumecz przegrał i odpadł w półfinale LE. We wtorek znów łatwo nie było, ale ostatecznie udało się zanotować wartościową wygraną z tym rywalem.
Spotkanie w Madrycie rozpoczęło się od dynamicznych ataków gości, które przyniosły im dwa gole. Najpierw po strzale Egipcjanina Mohameda Salaha (ósma minuta) piłka odbiła się od jednego z obrońców i zmyliła słoweńskiego bramkarza Jana Oblaka, a później po niefrasobliwym wybiciu Brazylijczyka Felipe mocnym uderzeniem prowadzenie podwyższył Gwinejczyk Naby Keita (13.).
Po pierwszym kwadransie obraz gry się jednak zmienił i to Atletico częściej miało inicjatywę. Bohaterem i zarazem antybohaterem gospodarzy był Francuz Antoine Griezmann, który najpierw zmniejszył stratę (20.), a potem doprowadził do wyrównania (34.), zaś w drugiej połowie wyprostowaną nogą trafił w głowę Brazylijczyka Roberto Firmino, za co został usunięty z boiska przez niemieckiego sędziego Daniela Sieberta (52.).
Jak poinformował serwis statystyczny Opta, jeszcze nigdy w historii Champions League nie zdarzyło się, by ten sam zawodnik strzelił dwa gole i dostał czerwoną kartkę w jednym meczu.
Liverpool długo nie potrafił wykorzystać gry w przewadze, a nawet wcale nie atakował częściej niż rywale. Przełamanie przyszło dopiero w 78. minucie, kiedy arbiter podyktował rzut karny za faul na Portugalczyku Diogo Jocie, a "jedenastkę" wykorzystał Salah.
Kilka chwil później doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym po drugiej stronie boiska, tym razem z Jotą w roli rzekomego faulującego. Sędzia początkowo podyktował "jedenastkę", ale po konsultacji z VAR i obejrzeniu powtórki zmienił decyzję.
Ostatecznie wynik się już nie zmienił i Liverpool pewnie prowadzi w tabeli z dziewięcioma punktami. Wicelider Atletico ma cztery. (PAP)