"Franz" to specjalista od futbolowych horrorów. Jednak wygrana z Austrią Wiedeń (4:2), która zapewniła poznaniakom awans do fazy grupowej Pucharu UEFA, nie była pod tym względem czymś nowym. Pełne dramaturgii, niespodziewanych zwrotów akcji były także potyczki Widzewa Łódź z Broendby Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów. Kto za tym wszystkim stał? Oczywiście Smuda!
Ciśnienie mu podskoczyło
- Kiedyś mówiono, że tylko Widzew miał charakter. Po spotkaniu z Austrią mogę być dumny z moich piłkarzy, bo udowodnili, że są drużyną z charakterem - podkreśla uradowany Smuda. - Lubię, jak oni na siebie wrzeszczą i krzyczą, a nie zachowują się jak grzeczni chłopcy. Grzeczni chłopcy są tylko do bicia, a ja takich w Lechu nie chcę. Na boisku ma być ogień i z Austrią ten ogień był.
"Franz" na moment wrócił wspomnieniami do pamiętnych meczów z Broendby Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów.
- Wtedy wszyscy byli przekonani, że już jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów, ale jednak uratowaliśmy wynik - opowiada.- Z Austrią było podobnie: emocji co niemiara i szczęśliwy finał. W trakcie meczu ciśnienie mi kilka razy mocno podskoczyło. Jakie miałem tętno? Nie było czasu, żeby mierzyć (śmiech). Musiało być dobrze, skoro sam prezydent Kaczyński do mnie zadzwonił i gratulował dobrego pokazu gry w piłkę! Nie kłamię, mówię prawdę! - niespodziewanie zdradza trener Lecha.
Nie może doczekać się Wigilii
"Franz" nie ukrywa radości z awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA. Jednak modli się, żeby nie doszło do zawieszenia Polski w prawach członka europejskiej i światowej federacji.
- Nie wyobrażam sobie, żeby PZPN wykręcił taki numer i zostawił całą Wielkopolskę na lodzie - martwi się. - Przecież pokazujemy, jak ma wyglądać profesjonalna piłka. Przed laty już mnie pewien "Misiek" trafił. Podczas meczu z Parmą w Krakowie rzucił nożem we włoskiego piłkarza, a potem Wisłę wykluczyli z pucharów. Z Lechem gramy dalej, a w grupie chciałbym wylosować Tottenham Londyn. I nie przeraża mnie nawet to, że będziemy grali aż do Wigilii. Dlaczego? Bo ja lubię święta - uśmiecha się opiekun poznańskiej drużyny.
Teraz przed Lechem kolejny poważny sprawdzian: mecz z warszawską Legią. Czy zawodnicy "Kolejorza" będą w stanie tak szybko zregenerować siły?
- Damy radę, a chłopcy znów pokażą charakter. O wynik jestem spokojny. Nie przeszkodzi nam nawet to, że graliśmy z Austrią dwie godziny - mówi pewnym głosem Smuda.