Franz mistrz horrorów

2008-10-04 6:00

Co trzeba zrobić, żeby piłkarski mecz zamienił się w dreszczowiec, a kibice wspominali go jeszcze latami? Nic prostszego - wystarczy na trenerskiej ławce posadzić Franciszka Smudę (60 l.), który teraz prowadzi do sukcesów Lecha Poznań.

"Franz" to specjalista od futbolowych horrorów. Jednak wygrana z Austrią Wiedeń (4:2), która zapewniła poznaniakom awans do fazy grupowej Pucharu UEFA, nie była pod tym względem czymś nowym. Pełne dramaturgii, niespodziewanych zwrotów akcji były także potyczki Widzewa Łódź z Broendby Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów. Kto za tym wszystkim stał? Oczywiście Smuda!

Ciśnienie mu podskoczyło

- Kiedyś mówiono, że tylko Widzew miał charakter. Po spotkaniu z Austrią mogę być dumny z moich piłkarzy, bo udowodnili, że są drużyną z charakterem - podkreśla uradowany Smuda. - Lubię, jak oni na siebie wrzeszczą i krzyczą, a nie zachowują się jak grzeczni chłopcy. Grzeczni chłopcy są tylko do bicia, a ja takich w Lechu nie chcę. Na boisku ma być ogień i z Austrią ten ogień był.

"Franz" na moment wrócił wspomnieniami do pamiętnych meczów z Broendby Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów.

- Wtedy wszyscy byli przekonani, że już jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów, ale jednak uratowaliśmy wynik - opowiada.- Z Austrią było podobnie: emocji co niemiara i szczęśliwy finał. W trakcie meczu ciśnienie mi kilka razy mocno podskoczyło. Jakie miałem tętno? Nie było czasu, żeby mierzyć (śmiech). Musiało być dobrze, skoro sam prezydent Kaczyński do mnie zadzwonił i gratulował dobrego pokazu gry w piłkę! Nie kłamię, mówię prawdę! - niespodziewanie zdradza trener Lecha.

Nie może doczekać się Wigilii

"Franz" nie ukrywa radości z awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA. Jednak modli się, żeby nie doszło do zawieszenia Polski w prawach członka europejskiej i światowej federacji.

- Nie wyobrażam sobie, żeby PZPN wykręcił taki numer i zostawił całą Wielkopolskę na lodzie - martwi się. - Przecież pokazujemy, jak ma wyglądać profesjonalna piłka. Przed laty już mnie pewien "Misiek" trafił. Podczas meczu z Parmą w Krakowie rzucił nożem we włoskiego piłkarza, a potem Wisłę wykluczyli z pucharów. Z Lechem gramy dalej, a w grupie chciałbym wylosować Tottenham Londyn. I nie przeraża mnie nawet to, że będziemy grali aż do Wigilii. Dlaczego? Bo ja lubię święta - uśmiecha się opiekun poznańskiej drużyny.

Teraz przed Lechem kolejny poważny sprawdzian: mecz z warszawską Legią. Czy zawodnicy "Kolejorza" będą w stanie tak szybko zregenerować siły?

- Damy radę, a chłopcy znów pokażą charakter. O wynik jestem spokojny. Nie przeszkodzi nam nawet to, że graliśmy z Austrią dwie godziny - mówi pewnym głosem Smuda.

Najnowsze