"Super Express": Po czterech kolejkach jesteście liderami grupy, za wami takie potęgi, jak Zenit, Porto i Szachtar. Jak to możliwe?!
Gustavo Manduca: Powodów jest kilka. Cypr nie jest krajem, w którym piłka nożna ma wielkie tradycje, ale APOEL to inna bajka. Choć nie ma tu ogromnych pieniędzy, to i tak sprowadzani są świetni zawodnicy. Tylko że nieco mniej znani od tych, którzy lądują za wielką kasę w Anglii, w Hiszpanii czy choćby w Szachtarze. Mamy pięciu Brazylijczyków, trzech Portugalczyków, jednego Argentyńczyka...
Po drugie, profesjonalizm klubu od A do Z. Wypłaty zawsze na czas, prezes nie jest "malowanym gościem" wpadającym do klubu raz na miesiąc, praktycznie cały czas jest z nami w kontakcie.
Po czwarte, zjednoczyło nas nieszczęście kolegi, Christosa Kontisa...
- To niewiarygodna historia...
- Mecz z Wisłą Kraków, w eliminacjach Ligi Mistrzów, był jego ostatnim w pucharach. Potem zagrał jeszcze ligowe spotkanie i dostał zawału serca. Byliśmy zszokowani, ale podnieśliśmy się. Kontis jest z nami, a to wszystko dodatkowo nas zjednoczyło.
- Ostatni mecz wasz był niesamowity. Porto wyrównało na 1:1 w 89. minucie, a pan strzelił na 2:1 minutę później...
- To najważniejszy gol w mojej karierze. Na to spotkanie z Brazylii przyleciał mój tata. Ta bramka była prezentem dla niego. A co do naszych zwycięstw. Każde musimy wybiegać i to dosłownie. Przyjrzeliśmy się statystykom. Średnio w trakcie meczu pokonujemy 7-8 kilometrów więcej niż rywal.
- Gracie w Lidze Mistrzów dzięki pokonaniu Wisły Kraków. Jak pan wspomina tamte mecze?
- Ciężkie były... W Krakowie zagraliśmy fatalnie, ale odrobiliśmy stratę. Szkoda, że awansować nie mogły oba zespoły. Wisła też nie dałaby plamy w Lidze Mistrzów.
- Gdyby był pan działaczem APOEL-u, to kupiłby pan kogoś z Wisły?
- W ciemno brałbym Meliksona. Przed meczami z Wisłą jego gry musieliśmy się uczyć na pamięć. Oglądaliśmy wideo, analizowaliśmy każde jego zagranie. Byliśmy uczulani, że z jego strony grozi nam olbrzymie niebezpieczeństwo. Kupiłbym też tego Polaka, który strzelił nam gola...
- Małeckiego...
- Tak. I tego Argentyńczyka, który napsuł nam sporo krwi w środku pola...
- To Nuniez...
- Tak. Ta trójka na pewno byłaby dla APOEL-u wzmocnieniem.
- Wcześniej grał pan w AEK Ateny. Spotkał pan tam Rogera Guerreiro?
- Oczywiście, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Roger to supergość, często bywał u mnie w domu, bawił się z moimi dziećmi. Kumpluję się też z Jeanem Paulistą, wiem, że teraz gra w polskiej drugiej lidze, w Polonii.