Francuska policja szybko wpadła na trop, że to jedna z rywalek Hamraoui do gry w PSG, Aminata Diallo, mogła stać za zorganizowaniem napadu, co później udało się potwierdzić. Jak przekazano, Diallo żywiła do Hamraoui „patologiczną nienawiść”, a sprawa trafiła na wokandę. Do tej pory skazano czterech mężczyzn zamieszanych w pobicie reprezentantki Francji, ale sprawa wciąż nie została ostatecznie zamknięta. Teraz 33-latka wydała książkę, w której opisała swoje traumatyczne przeżycia i postanowiła zwrócić uwagę, jak okrutnie obeszły się z nią władze PSG.
Paris Saint-Germain odwróciło się od ofiary napadu? Była piłkarka wytacza ciężkie działa
W swoich wspomnieniach Hamraoui wprost nazwała PSG „nieludzkim klubem” i opisuje, że wszyscy w klubie odwrócili się od niej. – Oprócz traumy, jakiej doznałam tamtego wieczoru, spotkam się z ich obojętnością i okrucieństwem. Personel już ze mną nie rozmawiał, a PSG miało tylko jeden cel: żebym jak najszybciej odeszła. Byłam traktowana jak ofiara zarazy – opisuje Francuzka. Wyglądało to tak, jakby władze miały pretensje do 33-latki, że ta pozywa swoją „koleżankę” z drużyny.
Ostatecznie Kheira Hamraoui odeszła z PSG z końcem sezonu 2022/23. Zagrała w 20 meczach francuskiej drużyny, ale to nie wystarczyło, by otrzymała powołanie do reprezentacji Francji. – Traktuję to jako niesprawiedliwość. Stałam w kolejce do tego mundialu i tylko po to wstałam z kolan przed poprzednim sezonem. Myślę, że nie chodziło tylko o postawę na boisku – powiedziała 33-latka w rozmowie z „L'Equipe”.