Portugalczyk wszedł na boisko w drugiej połowie meczu przeciwko Villarreal. Tylko, gdy podniósł się z ławki rezerwowych, a na trybunach wybuchła prawdziwa euforia. Wszyscy wstali z miejsc i znów można było usłyszeć śpiewy "Viva Ronaldo".
Piłkarz szybko pokazał, że jest w ekipie "Czerwonych Diabłów" niezbędny. Wykonał kilka dobrych rajdów, był bliski strzelenia gola - nieźle, jak na ponad dwumiesięczny rozbrat z piłką.
Jeszcze przed meczem mówił: - Oni mnie kochają. Przepraszam kibiców ManU za sytuację z Realem Madryt. Chcę, aby znów mnie uwielbiali.
Z tym nie powinno być żadnego problemu. Zwłaszcza, gdy będzie prezentował formę z poprzedniego sezonu, kiedy strzelił 42 gole.