Grupa F to prawdziwa grupa śmierci. Już po losowaniu jasnym było, że jeden z europejskich gigantów pożegna się z Ligą Mistrzów już na etapie fazy grupowej. Sytuacja jest dynamiczna, bo w spotkaniach padają niespodziewane rezultaty. We wtorek Barcelona sensacyjnie zremisowała na Camp Nou ze Slavią Praga, co dodaje jeszcze większych emocji przed kolejnymi meczami.
W drugim spotkaniu grupy F Borussia podejmowała Inter. Przed dwoma tygodniami to włoska ekipa okazała się lepsza. Po pierwszej połowie meczu w Dortmundzie wydawało się, że podopieczni Antonio Conte również zainkasują trzy punkty. Po bramkach Lautaro Martineza i Matiasa Vecino Inter prowadził już 2:0. Borussia nie zrezygnowała jednak tak łatwo z punktów.
Gospodarze w drugiej połowie dokonali rzeczy wręcz niesamowitej. Sygnał do pogoni dał Achraf Hakimi, który zdobył bramkę w 51. minucie. Niespełna kwadrans później był już remis, a doprowadził do niego Julian Brandt. Nie było to jednak ostatnie słowo Borussii. Na trzynaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry na listę strzelców raz jeszcze wpisał się Hakimi. Tym samym to BVB mogło cieszyć się ze zwycięstwa.