Liverpool - Chelsea 2:2 (0:1, 1:1) , rzuty karne 5:4
Bramki: Mane 48', 95' - Giroud 36', Jorginho 100' (k.)
Żółte kartki: Henderson 85', Alexander-Arnold 107' - Azpilicueta 79'
Liverpool: Adrian - Gomez, Matip, Van Dijk, Robertson (91' Alexander-Arnold) - Milner (64' Wijnaldum), Fabinho, Henderson - Oxlade-Chamberlain (46' Firmino), Salah, Mane (103' Origi)
Chelsea: Arrizabalaga - Azpilicueta, Zouma, Christensen (85' Tomori), Emerson - Jorginho, Kante, Kovacić (101' Barkley) - Pulisic (74' Mout), Giroud (74' Abraham), Pedro
Pojedynek rozpoczął się od mocnych ataków Liverpoolu. Już w 16. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Mohamed Salah, z którego strzałem poradził sobie jednak Kepa Arrizabalaga. W odpowiedzi w pole karne The Reds wpadł Pedro i huknął z całej siły, ale trafił jedynie w poprzeczkę. Okazja Hiszpana rozpoczęła okres lepszej gry londyńczyków, którzy zaczęli zdecydowanie przybliżać się do objęcia prowadzenia. Ta sztuka udała im się w 36. minucie, gdy Christian Pulisic wyśmienitym podaniem oszukał defensywę mistrzów Europy i wypuścił Oliviera Girouda, a Francuz nie dał możliwości skutecznej interwencji dobrze spisującemu się Adrianowi, który zastępował kontuzjowanego Alissona.
Po zmianie stron boiska niemal od razu stało się jasne, że Jurgen Klopp i jego ekipa tak tego nie zostawią. The Reds rzucili się do huraganowych ataków i już w 48. minucie Sadio Mane z bliska wbił do siatki piłkę muśniętą przez wprowadzonego chwilę wczesniej Roberto Firmino. W kolejnych fragmentach pojedynku liverpoolczycy mogli objąć prowadzenie m.in. ponownie za sprawą Senegalczyka czy Fabinho, ale brakowało im dokładności. Na kwadrans przed końcem podstawowego czasu potyczki Arrizabalaga doskonale sparował strzał Salaha, a dobitkę Van Dijka przeniósł na poprzeczkę. Doskonała dyspozycja Hiszpana przyczyniła się do tego, że rezultat nie uległ już zmianie i doszło do dogrywki.
A w tej od razu obie angielskie ekipy się nie oszczędzały. Najpierw, w 95. minucie, Firmino doskonale wypatrzył Sane, a ten strzałem z pierwszej piłki tuż pod poprzeczkę wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Radość Liverpoolu nie trwała jednak długo, gdyż już chwilę później Adrian podciął Tammy'ego Abrahama, a francuska sędzia Stephanie Frappart wskazała na "wapno". Ten stały fragment gry z zimną krwią w 100. minucie na gola zamienił Jorginho. Od tej pory, pomimo jeszcze kilku dobrych okazji Chelsea, rezultat nie uległ już zmianie i wszystko musiał rozstrzygnąć konkurs rzutów karnych.
Przez dziewięć kolejnych strzałów zawodnicy obu zespołów byli bezbłędni. W ostatnim jednak, dziesiątym, Adrian wygrał pojedynek z Abrahamem i zapewnił Liverpoolowi Superpuchar Europy. Widowisko w Stambule było wspaniałym preludium do nowego sezonu europejskich pucharów!