Manchester City pobije rekord transferowy? Ponad pół miliarda za Erlinga Haalanda

Manchester City nie zapłacił nigdy za piłkarza więcej niż 100 mln funtów, czyli ponad pół miliarda złotych (dokładnie 540 mln PLN). Guardiola nie zaprzeczył gwałtownie, gdy był pytany, czy niebawem dojdzie do pobicia rekordu. Wszystko w związku z narastającą falą spekulacji na temat Haalanda, którego chcą mieć w swoim składzie wszyscy potentaci świata. Brytyjskie media rozgrzewają się do czerwoności plotkami o tym, do którego klubu może trafić kapitalny Norweg. Ponieważ z Manchesterem City żegna się po sezonie Sergio Aguero, nic dziwnego, że klub z Etihad Stadium może wejść do gry. Emocje podgrzewa fakt, że Man City we wtorek gra mecz ćwierćfinałowy Ligi Mistrzów właśnie z Borussią Dortmund. To więc okazja do jeszcze bliższego przyjrzenia się Haalandowi przez szefów „Obywateli” i samego Guardiolę.

Robert Lewandowski wróci na boisko szybciej?! Niemcy są pełni nadziei, to byłby fantastyczny scenariusz

Władze City szastały pieniędzmi na transferowym rynku, jednak ich największa pojedyncza transakcja to sprowadzenie Robena Diasa z Benfiki we wrześniu 2020 za 64 mln funtów. „Do tej pory klub nie zdecydował się na zapłacenie 100 mln lub więcej za piłkarza, ale jeśli uznałby to za konieczne w przyszłości, zrobi to, o ile stwierdzi, że pozyskiwany zawodnik gwarantuje poprawę siły drużyny na 5–10 lat” – skomentował w tym tygodniu Guardiola. Czy to oznacza, że Man City przystępuje do walki o Haalanda z innymi potęgami europejskimi (mówi się m.in. o Realu Madryt)? Według medialnych doniesień 100 mln funtów może nie wystarczyć. Borussia podobno oczekuje kwoty odstępnego w wysokości 180 mln euro, czyli ok. 150 mln funtów.

Krzysztof Krawczyk upamiętniony podczas meczu Ekstraklasy! W taki sposób klub oddał hołd zmarłemu artyście [WIDEO]