Robert Lewandowski doskonale zna smak zwycięstw z Realem Madryt. W 2013 roku, jeszcze jako zawodnik Borussii Dortmund, strzelił "Królewskim" aż cztery gole w jednym meczu i w dużej mierze to dzięki jego świetnemu występowi niemiecka ekipa wyeliminowała Hiszpanów w półfinale Ligi Mistrzów. Sęk w tym, że w Bayernie Monachium polski napastnik nie prezentuje się aż tak dobrze w starciach z wielkimi rywalami.
Od jakiegoś czasu mówi się, że "Lewy" oczywiście jest znakomitym napastnikiem, jednym z najlepszych na świecie, ale jednocześnie nie zdarzyło się, by był kluczowym zawodnikiem Bayernu w rywalizacji z którymś z europejskich gigantów. W 2015 roku choć strzelił gola Barcelonie w półfinale, to jego drużyna odpadła z rozgrywek. W 2016 roku na tym samym etapie rozgrywek trafił też przeciwko Atletico Madryt, ale znów nie był w stanie na tyle pociągnąć zespołu, by awansować do wielkiego finału. Wreszcie rok temu na etapie ćwierćfinału ustrzelił Realowi i m.in. jego bramka dała Bawarczykom dogrywkę, w której jednak to "Królewscy" okazali się lepsi.
Polak umie strzelać największym, ale jeszcze nie zdarzyło się, by w pojedynkę wygrał Bawarczykom mecz z takim rywalem. Czy takie spotkanie zobaczymy w środowy wieczór? Wielu kibiców Bayernu liczy, że wreszcie Lewandowski okaże się postacią decydującą. Tak jak pięć lat temu dla Borussii. Nie wiadomo, czy Polaka na to stać, ale na pewno może liczyć na gorący doping... swojej żony. Anna Lewandowska wrzuciła do sieci zdjęcie z mężem, które pokazuje, kto jest najwierniejszym fanem "Lewego" - Dziś jest bardzo ważny dzień. Trzymajcie kciuki za tego wojownika - podpisała fotografię trenerka. A zapewne wieczorem pojawi się na trybunach Allianz Arena, by na żywo wspierać kapitana reprezentacji Polski. Z jakim skutkiem?
(fot. Instagram)
Wyniki, statystyki i tabele na żywo -> Sprawdź tutaj na kogo stawiać
Aż 16 dyscyplin!