Co prawda polskiego pomocnika „zabrakło” w dwóch bramkowych akcjach lidera Serie A, tuż przed przerwą i krótko po przerwie wykończonych skutecznie przez Victora Osimhena, ale reprezentant Biało-Czerwonych generalnie był na boisku wyróżniającą się postacią. A skoro ni asysty, ni gola partnerzy nie chcieli mu „podarować”, zadbał o te elementy... samodzielnie.
Po nieco więcej niż godzinie gry Zieliński, osaczony przez aż trzech rywali w ich polu karnym, po ładnym zwodzie został zahaczony przez Djibrila Sowa. Sędzia Anthony Taylor natychmiast wskazał na 11. metr, a szybka konsultacja z kolegami „na VAR-ze” potwierdziła jego decyzję, wbrew protestom zawodników niemieckiej drużyny.
Polak – wbrew zasadzie, że zawodnik faulowany samodzielnie nie powinien wymierzać sprawiedliwości z „wapna” - podszedł do piłki i pewnym strzałem w środek bramki pokonał Kevina Trappa, który poszedł w swoją prawą stronę. Dziesięć minut później Zieliński – żegnany owacjami – zastąpiony został przez Tanguya Ndombélé.