Władysław Koczerhin

i

Autor: cyfrasport Władysław Koczerhin

Niefart w Kopenhadze

Pomocnik Rakowa tego momentu meczu na Parken żałuje najbardziej. „Dziesięć centymetrów w prawo…” [ROZMOWA SE]

2023-08-31 6:34

Mistrz Polski nie zagra w Champions Leauge. W środowy wieczór w Kopenhadze nie udało odrobić jednobramkowej straty z pierwszego spotkania w Sosnowcu. Remis 1:1 oznacza, że częstochowianie jesień spędzą na boiskach Ligi Europy. Mocno niepocieszony po końcowym gwizdku był Władysław Koczerhin, któremu bardzo niewiele brakło do zdobycia gola dużo wcześniej, niż uczynił to Łukasz Zwoliński.

„Super Express”: - Żal straconej okazji na Ligę Mistrzów?

Władysław Koczerhin: - Jest trochę żalu, to prawda. W obu meczach z FC Kopenhaga graliśmy dobrze, a straciliśmy dwie dziwne bramki. Cóż, urok piłki nożnej… Nie zawsze pada taki wynik, jaki by się chciało i na jaki się zasługuje.

- Panu w drugiej połowie brakło bardzo niewiele do szczęścia. Piłka po pańskim uderzeniu trafiła w słupek...

- Wiem, że bramkarz nie widział momentu strzału, więc 10 cm w prawo i byłby gol.

- Końcówka meczu w Kopenhadze pokazała, że może trzeba było wcześniej nacisnąć rywala, szukać okazji. Zresztą chyba w obu spotkaniach respektu do rywala było za dużo, prawda?

- Może… Rywale – zwłaszcza w końcówce – bronili wyniku, stali nieco niżej. My staraliśmy się od początku meczu grać swoje, ale nie zawsze się udawało. Cóż, nie ma Ligi Mistrzów, będzie Liga Europy – też OK. Trzeba dobrze w niej zagrać.

- Ma pan w niej jakiegoś wymarzonego rywala? W pierwszym koszyku – same wielkie kluby!

- Wiem, że możemy wpaść na Liverpool. Fajnie by było… A poza nim – chciałbym trafić na takie zespoły, z którymi można by zagrać i wygrać, a nie tylko przyjechać i grać na swojej połowie. Krótko mówiąc – wolałbym rywali na poziomie zbliżonym do nas.

- Karabach na przykład?

- Raczej nie. Z nim już graliśmy, więc wolałbym jakąś odmianę, coś nowego.

QUIZ. Polskie kluby i piłkarze w Lidze Mistrzów. Będzie 10 na 10?
Pytanie 1 z 10
Liverpool wygrał Ligę Mistrzów 2005. Bohaterem finału z Milanem był Jerzy Dudek. Który słynny piłkarz nie dał rady w decydującym rzucie karnym pokonać polskiego bramkarza?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze