Wróciła Liga Mistrzów, a więc najbardziej elitarne rozgrywki na Starym Kontynencie. I to od razu z wysokiego "C" - doszło do starcia Realu Madryt z Liverpoolem czy Manchesteru City z Borussią Dortmund. W tym drugim pojedynku długo pachniało sensacją, bo tak należałoby nazwać rozstrzygnięcie zakładające brak zwycięstwa gospodarzy z borykającymi się z problemami dortmundczykami. Ostateczne jednak "Obywatele" rozstrzygnęli to starcie na swoją korzyść zwyciężając 2:1 po golu w samej końcówce.
Tak MIESZKA Arkadiusz Milik!
Po końcowym gwizdku głośno zrobiło się o postawie rumuńskiego sędziego, który jak gdyby nigdy nic... poprosił o autograf norweskiego napastnika Borussii, Erlinga Haalanda. Rozjemca znalazł się pod ostrzałem kibiców, którzy zarzucali mu brak profesjonalizmu. Epilog tej historii zdradził jednak dziennikarz Emanuel Rosu. Okazało się, że zawodnik został poproszony o podpisaniu się na żółtej i czerwonej kartce, aby następnie przedmioty te przekazać na aukcję wspierającą osoby walczące z autyzmem.
Bez wątpienia to dobrze, że cała sprawa wyjaśniła się i nie ma już żadnych niedopowiedzeń. Drobny gest rumuńskiego sędziego oraz Erlinga Halaanda przyczynią się do pomocy potrzebującym, a fani nie będa zarzucali rozjemcy kompletnego braku profesjonalizmu.