"Super Express": - Liverpool jest liderem Premier League. Na co stać angielski klub?
Jerzy Dudek: - Praca Arne Slota zaczyna przynosić efekty, ale to dopiero początek. Zespół pokazuje klasę, gdy wychodzi z kryzysu, a taki zapewne pojawi się w środku sezonu. W takiej sytuacji trzeba szybko wyciągać wnioski i reagować. Liga Mistrzów jest w nowym wydaniu, więc nie można grać rotacyjnym składem. Ale Liverpool ma bardzo silną ławkę rezerwowych. Gdy wchodzi zmiennik, to widać, jak bardzo jest zdeterminowany, choć może brakować mu rytmu. Jednak jakościowo zespół dobrze wygląda. Slot ma duże pole do popisu z taką kadrą, a to powinno procentować na końcu sezonu.
- Jak trudna będzie to przeprawa dla Bologny?
- Jestem bardzo ostrożny w prognozach przed tym spotkaniem. Bologna jest bardzo podobnym zespołem do Atalanty Bergamo. Pamiętam jak ta konfrontacja skończyła się dla Liverpoolu w ubiegłym sezonie. Włoski klub wygrał 3:0 na Anfield Road i potem awansował do półfinału Ligi Europy. Uważam, że Bolgona może być bardzo niebezpieczna. Solidnie gra w obronie, nie boi się i wyprowadza kontraataki. Na to Liverpool będzie musiał zwracać uwagę. Jeśli szybko przełamie Bolognę, to może skończyć się wysokim wynikiem. Ale jeśli tego nie zrobi, to wtedy będzie to wyrównany pojedynek do samego końca.
Michał Probierz poszedł na Maksa przy powołaniach! To największe sensacje w reprezentacji Polski
- Wiele będzie zależało od postawy Łukasza Skorupskiego. Czego oczekuje pan od polskiego bramkarza?
- Trener Vincenzo Italiano nie musi mobilizować drużyny, bo gra w Lidze Mistrzów jest wyzwaniem. Anfield Road jest wspaniałym stadionem, z wyśmienitą publicznością. To jest coś, co każdy zawodnik chce przeżyć. Mam nadzieję, że Łukasz będzie miał tylko pozytywne wrażenia z tego występu. Niech po prostu błyśnie i wykaże się na Anfield Road. Podobnie jak Kacper Urbański.
- Na co musi uważać nasz golkiper w tym spotkaniu?
- W rywalizacji z angielskimi klubami zawsze jest to samo. Jest duża presja na bramkarzu przy stałych fragmentach, szczególnie przy rzutach rożnych. To są te rzeczy na które Łukasz z kolegami z obrony muszą uważać. Do tego szybkie kontry, bo Liverpool lubi tak grać. W tym elemencie Łukasz musi uczulać obrońców, że nawet w momencie, gdy będą mieli piłkę, to muszą być czujni i ostrożni. Bo wysoki pressing The Reds jest zabójczy. Oni potrafią przejmować piłkę na 30 metrze, co często zaskakuje rywali.
- Ostatnio mówił pan, że Skorupski jest bliżej bycia numerem 1 w reprezentacji Polski. Mecze w Lidze Mistrzów to rodzaj egzaminu dla niego?
- Występy w tych rozgrywkach to duży kapitał dla niego. Każde dobre jego spotkanie ucisza dyskusje na temat, kto ma być numerem 1 w bramce kadry. Łukasz czeka na dobry mecz w Champions League, żeby przypieczętować i zakończyć te wszystkie dywagacje, które nie ustają. Mim że od wielu lat mamy bardzo dobrych bramkarzy, to wciąż staramy się rozbudzić polemikę. I zastanawiamy się, który z nich jest najlepszy i powinien grać.
Patrik Walemark przeszedł do historii Lecha. Tyle Kolejorz czekał na ten moment w ekstraklasie
- Do kadry przebojem wszedł Kacper Urbański. Jak ocenia pan jego progres?
- Ostatnio dużo o nim mówimy. To techniczny zawodnik, który dobrze czuje się, gdy ma piłkę przy nodze. Zobaczymy, czy w ogóle dostanie szansę gry w tym meczu. Moim zdaniem dobrze czułby się w takim zespole jak Liverpool, bo jest w nim wielu zawodników, którzy grają na małych przestrzeniach. Widać, że Kacper dobrze odnajduje się w takiej grze. Pokazał to w kadrze. Ale Bologna to inny styl grania. Brakuje mu jeszcze tych minut, a to duży problem dla niego. Musi być na tyle pewny i egoistyczny, żeby uprzedzić konkurentów i wywalczyć w klubie taką pozycję jaką wypracował sobie w kadrze.
- Czy wokół niego trener Michał Probierz może budować drużynę?
- Dużo się o o tym mówi. Jest to zawodnik ofensywny, ale potrzebujemy trochę innych piłkarzy wokół niego, którzy pozwola mu wydobyć jeszcze większe umiejętności. W każdym razie będę mu się przyglądał. Jeśli zagra na Anfield Road, to nie będzie mu łatwo, bo Liverpool mocno zawęża pole gry. Wtedy nie ma czasu na grę, a każde niezdecydowanie jest wykorzystywane. Ale niech zbiera doświadczenie, bo to wszystko później zaprocentuje w drużynie narodowej. To jest to, co chcemy widzieć u naszych młodych graczy.