29 kwietnia 2013 roku Lewandowski przeszedł do historii piłki, strzelając Realowi cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów. Po rewanżowym meczu w Madrycie w stadionowym tunelu czekał na niego prezes "Królewskich" Florentino Perez, który zaciągnął Roberta do gabinetu i namawiał na transfer. "Lewy" podziękował za zainteresowanie, ale nic nie mógł obiecać, bo miał jeszcze roczny kontrakt z Borussią.
Wówczas sprawa się rozmyła, ale nie na długo. W Madrycie o Polaku nie zapomnieli i zimą 2013 roku nastąpiło drugie kuszenie. Polak był już wtedy po słowie (i piśmie) z Bayernem, ale Real wynajął brytyjskiego prawnika, który specjalizuje się w. unieważnianiu wstępnych umów. Real chciał zapłacić o ok. 4 mln euro więcej za sezon, niż RL miał ustalone z Bayernem. Polak zdania jednak nie zmienił.
Po raz trzeci Hiszpanie kusili go latem 2016 roku, ale monachijczycy nie chcieli słyszeć o odejściu Polaka. W związku z tym (oraz ciążącym wtedy na Realu zakazie transferowym) Hiszpanie zmienili taktykę i. zniechęcali Lewandowskiego do przedłużenia kontraktu z Niemcami, wiedząc, że to dałoby im szansę kupienia Polaka za mniejsze pieniądze. "Lewy" jednak umowę przedłużył.
Z naszych informacji wynika, że to nie koniec - latem Real zamierza podjąć czwartą próbę. Jak się dowiedzieliśmy, Hiszpanie są gotowi zapłacić 80 mln euro. Tyle że jeśli "Lewy" będzie w takiej formie jak ostatnio, to za taką kwotę Bayern go nie puści. A z drugiej strony Real nie zamierza znacząco podwyższać oferty za prawie 30-letniego piłkarza. To z kolei może oznaczać, że przejście "Lewego" do Madrytu stanie się ostatecznie mało REALne.