Piłka nożna - jak każdy sport kontaktowy - to dyscyplina, w której zdrowie zawodników jest wyjątkowo narażone na liczne kontuzje. Co ciekawe niektóre z nich mogą się objawiać dopiero kilka czy nawet kilkanaście lat po zakończeniu kariery! Chodzi tu przede wszystkim o urazy głowy i mózgu, które mogą wywołać bardzo poważne choroby.
Coraz więcej naukowców jest zdania, że gra w piłkę - a konkretnie zagrywanie jej głową - ma gigantyczny wpływ na rozwój Alzheimera, czyli poważnego i nieuleczalnego schorzenia, które prowadzi do śmierci. Fundacja Drake przeprowadziła badania na mózgach sześciu byłych piłkarzy, którzy zmarli właśnie na tę chorobę. Wyniki są szokujące. Okazuje się, że każdy z nich miał liczne uszkodzenia wywołane główkowaniem. Średnio tylko 6 procent pacjentów miało takie objawy, jak oni.
Problem ten zauważono jakiś czas temu w Anglii. Córka Jeffa Astle'a, byłego piłkarza, który zmarł wskutek choroby Alzheimera, założyła specjalną fundację i w porozumieniu z kilkoma instytutami medycznymi skłoniła FA (angielska federacja piłkarska) oraz PFA (związek piłkarzy) do pochylenia się nad tym problemem. Wywalczyła fundusze na przebadanie 15 tys. emerytowanych zawodników.
Komisja lekarska UEFA też zdaje się zauważać ten kłopot, bo zleciła specjalne badania na mikrowstrząsami wywołanymi przez główkowanie piłki. Szczególnie wśród napastników i obrońców, którzy są wyjątkowo narażeni na takie urazy.
W 2015 roku w USA zakazano gry głową wśród dzieci poniżej 11. roku życia. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości lekarze i naukowcy wymuszą taki sam przepis wśród starszych piłkarzy.