- To oczywiście największy sukces w historii naszego sędziowania – ocenił tę decyzję Michał Listkiewicz, były prezes PZPN, który – jako sędzia-asystent – brał udział w finałowym spotkaniu mundialu'90. Teraz z uwagą i wielkimi emocjami obserwować będzie występ swego syna; to pierwszy taki przypadek „sędziowskiej dynastii” w historii mundialowych gier o złoto.
Decyzja Colliny o nominacji polskiego tercetu (a de facto kwartetu, bo Tomasz Kwiatkowski szefować będzie zespołowi VAR) wywołała oczywiście entuzjazm w Polsce. Natomiast okazji do spostponowania sukcesu Marciniaka i jego zespołu nie omieszkali wykorzystać Rosjanie. Po rosyjskiej napaści na Ukrainę, reprezentacja Rosji – dzięki nieustępliwej postawie PZPN-u, popartego przez inne federacje – została przez FIFA pozbawiona szansy występu w barażach o udział w mundialu. Rosyjska propaganda wykorzystuje od tego momentu każdą okazję do wsadzenia szpilki niedoszłym barażowym rywalom.
Rosjanie „pojechali” po Szymonie Marciniaku, paskudne słowa
„Wyznaczenie Marciniaka to decyzja polityczna” - skomentował decyzję Colliny były rosyjski arbiter, Igor Fiedotow, na stronach serwisu championat.com. I dowodzi, że to nie klasa polskiego tercetu zdecydowała o nominacji na finał, ale okoliczności. „Holender Danny Makkelie nie mógł być nominowany ze względu na ćwierćfinałowe starcie Argentyńczyków z Holendrami. Anglik Anthony Taylor nie wchodził w grę ze względu na niegdysiejszą wojnę z Argentyny z Wielką Brytanią. A Wilton Sampaio napracował się już wystarczająco. Tak więc wskazanie Marciniaka nie ma podstaw merytorycznych, a jedynie polityczne” - wylał swą żółć Fiedotow.