Fala krytyki spadła na całą drużynę, a także selekcjonera Janne Anderssona . Najboleśniej odczuwają ją dwaj piłkarze – Jesper Karlstroem i Marcus Danielson. Pierwszy z nich - pomocnik Lecha Poznań – obwiniany jest za sprokurowanie rzuty karnego, po faulu na Grzegorzu Krychowiaku. Po strzale z karnego Roberta Lewandowskiego Polska objęła prowadzenie. Z kolei Marcusa Danielsona potępia się za błąd z 72. minucie, po którym Piotr Zieliński przejął piłkę i ustalił wynik meczu. Wkrótce po jego zakończeniu na kontach społecznościowych pojawił się obraźliwe wpisy pod adresem obu piłkarzy, a nawet groźby użycia siły fizycznej wobec nich. Natychmiast zareagował Szwedzki Związek Piłki Nożnej (SvFF), który powiadomił Policję. - Takie sytuacje już się zdarzały i mamy wypracowane procedury ścigania autorów wpisów. Poinformowaliśmy już policję, która ma swój wydział zajmujący się tego typu sprawami i zamierzamy też złożyć zawiadomienie o przestępstwie — powiedział szef bezpieczeństwa szwedzkiej federacji piłkarskiej Martin Fredman.
Wydaje się przykład Szwedów, którzy mają wydział zajmujący się takimi sprawami, jest godny naśladowania, bo w większości krajów po przegranych meczach pojawiają się różnego rodzaju groźby pod adresem piłkarzy. - Hejt może prowadzić do fali przemocy i ataków personalnych, a nawet tragedii, co w Szwecji już się wydarzyło wielokrotnie, więc należy go niszczyć w zarodku. Wspólnie z policją śledzimy wszystkie wpisy i reakcja po zidentyfikowaniu konkretnych osób nastąpi bardzo szybko i będzie dla nich bardzo bolesna — dodaje Fredman.
Włoski gwiazdor załamany. Będzie tego żałował do końca życia