Warto przypomnieć, że Paulo Sousa przyleciał do Polski w roli wybawcy. Miał poprawić grę drużyny, która pod wodzą Jerzego Brzęczka awansowała na Euro 2020. Dobry występ w mistrzostwach Europy był jego głównym celem, ale Biało-Czerwoni ponieśli na tym turnieju klęskę. Zwłaszcza porażka ze Słowacją zdenerwowała kibiców. Wydawało się, że Portugalczyk może szybko pożegnać się z pracą, ale Polski Związek Piłki Nożnej postanowił dać mu szansę poprawy - 51-latek miał awansować z Polską do mistrzostw świata. W eliminacjach Anglia okazała się zbyt mocna, jednak drużyna Sousy miała problemy także z Węgrami, a gole traciła nawet z San Marino i Andorą. Czarę goryczy przelała wstydliwa porażka w ostatnim meczu grupowych kwalifikacji z Madziarami (1:2), po której Polacy stracili rozstawienie w barażach. Fani i eksperci byli wściekli na selekcjonera, który lekceważąco podszedł do tematu, ale jego kontrakt obowiązywał do marca 2022 r. i baraże do MŚ miały zadecydować o przyszłości. Tak się jednak nie stało, bowiem w grudniu Portugalczyk postanowił przedwcześnie zakończyć pracę w PZPN i wyjechał do Brazylii. Nie pożegnał się nawet z piłkarzami! Ci nie zapomnieli paskudnego zachowania byłemu trenerowi.
Paulo Sousa musiał uciekać przed kibicami! Chcieli dopaść go i piłkarzy, na jaw wyszła cała prawda
Polscy piłkarze odpłacili Sousie za zdradę
Sousa porzucił drużynę w okresie świąt Bożego Narodzenia, na trzy miesiące przed barażami. Przed jego następcą było trudne zadanie, ale Czesław Michniewicz podołał sytuacji i wprowadził Polskę do Kataru. Los zweryfikował plany FIFA i wystarczyło zwycięstwo w finałowym meczu ze Szwecją, choć przez długi czas przygotowania prowadzono do półfinału z Rosją. Ta sama wykluczyła się z rywalizacji, rozpoczynając wojnę w Ukrainie, a Polacy skorzystali na tym walkowerem. Po wygranej na Stadionie Śląskim ze Szwedami (2:0) w całym kraju zapanowała euforia. Największa była oczywiście w szatni, w której rozliczono się z trenerem-dezerterem.
Polska zagra na MŚ z Argentyną, Meksykiem i Arabią Saudyjską:
O wszystkim poinformował Mateusz Borek. W autorskim programie "Espresso z Matim" na antenie Kanału Sportowego ujawnił, że radość po awansie do mistrzostw świata została połączona z "zemstą" na Sousie. - Chłopaki o tym nie zapomnieli, naprawdę nie zapomnieli. Pośpiewali w autokarze. Też byłeś bohaterem wielu piosenek. Coś poszło nie tak, Paulo - zdradził dziennikarz. Można sobie tylko wyobrazić, jak brzmiały piosenki o znienawidzonym trenerze, którego m.in. Kamil Glik zablokował w telefonie od razu po jego odejściu. W ten sposób drużyna symbolicznie rozliczyła się z Portugalczykiem i teraz może skupić się na przygotowaniach do mundialu pod wodzą Michniewicza.
Posłuchaj podcastu SuperSport! Iga Świątek, Robert Lewandowski. Król i królowa Polski