Czwartkowy mecz pomiędzy Evertonem a Newcastle United pierwotnie miał odbyć się w innym terminie, ale ze względu na liczne zakażenia koronawirusem w zespole gości został przełożony. Choć na zdecydowanie większym „musiku” jest Everton, do przerwy zdecydowanie lepiej radziły sobie „Sroki”. Podopieczni Eddiego Howe’a stworzyli sobie kilka dogodnych okazji do zdobycia gola, ale na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku bezbramkowym. Najciekawsza akcja meczu miała jednak miejsce na początku drugiej odsłony…
Krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony na murawie pojawił się intruz. Okazał się on niepoprawnym aktywistą, który postanowił przypiąć się do bramki. Zrobił to jednak w niecodzienny sposób: zacisnął sobie bowiem na szyi opaskę zaciskową, w mowie potocznej noszącej nazwę „trytytki”. Na boisku momentalnie pojawiły się służby porządkowe, które próbowały jak najszybciej pozbyć się nieproszonego gościa. Przyniesiono nawet ogromne obcęgi, ale „trytytka” okazała się mocniejsza niż można byłoby się spodziewać. Po kilku minutach problem został jednak rozwiązany, a odważny aktywistę – przy aplauzie ze strony trybun – wyprowadzono z murawy. Jedno jest pewne – nieprędko obejrzy on kolejny mecz z perspektywy trybun.