Łukasz Fabiański: - Chciałbym przede wszystkim, żeby omijały mnie kontuzje i żebym jak najczęściej grał. W okresie przygotowawczym występowałem najwięcej w podstawowym składzie, więcej niż Manuel Almunia. Ale dopiero w niedzielnym meczu z Liverpoolem przekonam się, czy będzie to miało przełożenie na to, kto zacznie sezon w bramce. - Media donoszą, że Arsenal kupi nowego bramkarza i pan znów usiądzie na ławce.
- Nie mam na to żadnego wpływu, więc nie będę się do tego odnosił.
- Bukmacherzy największe szanse na mistrzostwo dają Chelsea. Obroni tytuł?
- Mecz o Tarczę Dobroczynności (MU - Chelsea 3:1 - red.) pokazał, że obecnie United jest lepszy. Ale przecież sezon jest długi i ciężki, więc wiele może się zdarzyć. Myślę, że o mistrzostwo walczyć będzie cała wielka czwórka, czyli Chelsea, Manchester United, Arsenal i Liverpool. Namieszać też może Manchester City, który dysponuje olbrzymimi pieniędzmi.
- Arsenal wzmocnili napastnik Chamakh i obrońca Koscielny. Jak współpraca z tym drugim? Gracie blisko siebie...
- Rozumiemy się coraz lepiej, ale wszystko zweryfikują ciężkie mecze ligowe. Jeśli chodzi o umiejętności techniczne i czytanie gry, wygląda bardzo dobrze.
- W jakim języku rozmawiacie z Laurentem Koscielnym?
- Uczy się angielskiego i, mimo że jest początkujący, to wychodzi mu nieźle. O korepetycje z polskiego mnie nie prosił (śmiech). Myślę jednak, że temat jego gry w naszej reprezentacji nie jest jeszcze zamknięty.
- Czarny koń rozgrywek?
- Everton. To klub bez dużej kasy, ale bardzo rozsądnie prowadzony.