Remis z Leicester City to duża niespodzianka i sukces piłkarzy AFC Bournemouth. "Lisy" są w tym sezonie prawdziwą rewelacją, zajmują drugie miejsce w tabeli Premier League (za Arsenalem). Artur Boruc zatrzymał w pojedynkach sam na sam obu gwiazdorów Leicester. Najpierw stanął oko w oko z Jamiem Vardym i zdołał koniuszkami palców odbić jego uderzenie. Potem był rzut karny wykonywany przez Riyada Mahreza. Sędzia wskazał na wapno i wyrzucił z boiska Simona Francisa, choć powtórki pokazały, że faulu nie było. Przez ponad pół godziny "Wiśnie" grały w dziesiątkę, ale Boruc zachował czyste konto.
- Czy był karny? Nie ma sensu o tym dyskutować. Sędzia podjął taką decyzję i już - stwierdził po meczu Artur Boruc. - Po prostu starałem się utrzymać koncentrację. Przydała mi się pomoc sztabu szkoleniowego i udało mi się obronić. W tygodniu przed każdym meczem oglądamy analizy, patrzymy jak nasi rywale wykonują karne. Teraz też to robiliśmy i mi to pomogło - dodał Polak.
- Leicester to bardzo trudny teren, a nam udało się zdobyć punkt i to jest bardzo ważne. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę i jesteśmy dobrą drużyną. Jestem dumny z moich kolegów. Dobrze jest rozpocząć nowy rok od czystego konta - zakończył Boruc, bohater AFC Bournemouth.
ZOBACZ. Artur Boruc przechytrzył Lisy. Polak obronił rzut karny. WIDEO