Jan Bednarek obecny sezon rozpoczynał w szeregach Southampton. Po dwóch sierpniowych występach stracił jednak miejsce w składzie i – próbując szukać „ucieczki do przodu” - przeniósł się” do Aston Villa. Tam jednak zaliczył tylko dwie połówki w grach ligowych, co skutkowało m.in. utratą przezeń miejsca w podstawowej jedenastce reprezentacji Polski; w Katarze stoper był tylko rezerwowym.
Jego sytuacja w klubie z Birmingham nie zmieniła się i w nowym roku. W tej sytuacji Polak zdecydował się na powrót do Southampton, i to niezależnie od faktu, że ten zespół zamykał tabelę Premier League w momencie jego przybycia. Tydzień temu Bednarek – po raz pierwszy od sześciu miesięcy – zagrał pełne 90 minut w angielskiej elicie, ale jego drużyna przegrała 0:3 z Brentford.
Dziś polski obrońca dostał kolejną szansę od trenera Nathana Jonesa. Rywalem „Świętych” były niewiele wyżej notowane „Wilki”. Gospodarze prowadzili po golu Carlosa Alcazara, a na dodatek od 27 minuty grali z przewagą jednego zawodnika, po dwóch żółtych kartkach dla Mario Leminy. Wydawać się mogło, że mają mecz pod kontrolą. Nic z tego...
Co on chciał zrobić? Kuriozalny samobój reprezentanta Polski
W 71 min w ich polu karnym doszło do dużego zamieszania, z którego ze strzałem wyszedł Adama Traore. Tuż przed linią bramkową na torze lotu piłki znalazł się Jan Bednarek. Futbolówka odbiła się od jego kolana, potem... zaplątała między jego nogami, aż wreszcie polski stoper – tracąc równowagę – wbił ją do własnej siatki! To był już jego czwarty (!) swojak w Premier League, co – jak zauważyli statystycy – daje mu pod tym względem trzecie miejsce w historii tych rozgrywek!
Co gorsza - „Święci”, rozkojarzeni straconą bramką, w samej końcówce oddali pole przeciwnikom. Ci zaś skrzętnie to wykorzystali, strzelając zwycięskiego gola w 87 minucie (João Gomes). Po tej porażce Southampton pozostał oczywiście na dnie tabeli, mając czteropunktową stratę do bezpiecznego miejsca.