O końcu przygody Stama z "Czerwonymi Diabłami" zadecydowała jego autobiografia zatytułowana "Head to Head", w jakiej napisał, że Sir Alex Ferguson ściągnął go do Manchesteru, łamiąc przepisy.
Jak łatwo się domyślić, zdradzanie tego typu informacji nie spodobało się oczywiście menadżerowi United.
- Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że klub chce się mnie pozbyć. Potrzebowali pieniędzy, ale książka wszystko przyspieszyła. Ona była powodem konfliktu pomiędzy mną a trenerem - wyjawia po latach Stam na łamach "Sunday Mirror".
- Któregoś dnia powiedziałem mu, co o nim myślę i opuściłem ośrodek treningowy. W drodze do domu zadzwoniła do mnie sekretarka Fergiego. Powiedziała, że Ferguson chce ze mną rozmawiać, od razu podszedł do telefonu i zapytał: "Gdzie jesteś?". Odpowiedziałem: "Jestem blisko mojego domu, na stacji benzynowej". Poinformował mnie, że zaraz tam będzie i żebym na niego zaczekał - opowiada Holender.
- Przyjechał dość szybko. Wsiadł do mojego auta i powiedział, że muszę jak najszybciej odejść do innego klubu, zaproponował Lazio Rzym. Zgodziłem się, ot tak, właśnie tam, na tej stacji benzynowej po kilku sekundach rozmowy. Kiedy teraz o tym myślę, nie rozumiem, jak mogłem doprowadzić do takiej sytuacji - kończy Stam.
Nie tylko obrońca żałuje jednak, że jego kariera w Manchesterze zakończyła się w taki sposób. Sir Alex Ferguson w jednym z wywiadów przyznał, że sprzedaż Stama była jedną z jego największych pomyłek jako menadżera.