Co prawda Liverpool bardzo szybko stracił bramkę i Arsenal prowadził 1:0, to jednak później dominowali gospodarze. Trener Juergen Klopp znalazł trochę mankamentów w grze lidera Premier League.
- Byliśmy zbyt otwarci i zbyt szeroko rozstawieni. Arsenal potrafi grać w piłkę. W pierwszych 10 minutach naciskaliśmy na nich tak mocno, że musieli grać długimi piłkami, ale po 20 minutach grali już swoją piłkę, ponieważ nie naciskaliśmy już tak dobrze. Chcieliśmy to zmienić w drugiej połowie, ale potrzebowaliśmy przez to wprowadzić Jordana Hendersona na boisko. Ponieważ Aaron Ramsey bez przerwy znajdował miejsce pomiędzy naszymi liniami. Ciężko grało nam się z dwoma środkowymi pomocnikami, dlatego wprowadziliśmy na boisko trzeciego - tłumaczył swoją decyzję szkoleniowiec The Reds.
Nawet wysokie prowadzenie Liverpoolu nie zmieniło postawy drużyny. Mimo wszystko Klopp widzi jeszcze trochę do poprawienia w grze swojego zespołu.
- Mogliśmy lepiej kontrolować mecz, ponieważ z całym szacunkiem dla Arsenalu, dalej grali bardzo wysoko wychodzili i gdybyśmy lepiej się ustawiali, mielibyśmy więcej sytuacji do zagrania po przejęciu piłki. Dejan Lovren często miał piłkę, wszyscy krzyczeli, ale nikt się nie ruszał. Próbował zagrywać za linie Arsenalu, ale piłkę traciliśmy. Było to niepotrzebne. To nie wina Dejana. Miał piłkę, ale nikt jej nie chciał, nikt się nie ruszał. Wiele rzeczy mogliśmy zrobić lepiej, ale jestem naprawdę zadowolony z tego meczu. 5:1 to naprawdę wyjątkowy wynik - podsumował trener Liverpoolu.
W czwartek jednak wielkie wydarzenie na Etihad Stadium mecz Manchester City - FC Liverpool. Początek hitu Premier League o godzinie 21. Niepokonany w tym sezonie klub z Anfield Road ma już 10 punktów przewagi nad ekipą Pepa Guardioli. Ale MC rozegrał jedno spotkanie mniej od Liverpoolu.