Krystian Bielik, Arsenal

i

Autor: X-NEWS Krystian Bielik, Arsenal

Krystian Bielik dla "SE": Arsene Wenger codziennie pyta się, jak się czuję [WYWIAD]

2015-01-25 13:02

Krystian Bielik przed kilkoma dniami podpisał umowę ze słynnym Arsenalem Londyn. Specjalnie dla "Super Expressu" opowiada o początkach w angielskim klubie! A jest o czym: - Do mojej dyspozycji jest klubowy kierowca, który każdego dnia zawozi mnie i odbiera z treningu. Jak wygląda (nie)zwykły londyński dzień Krystiana Bielika?

"Super Express: - Menedżer Arsenalu Londyn Arsene Wenger bardzo cię chwali, ale zwraca uwagę, że na ten moment na grę jeszcze nie masz szans, bo jesteś nieprzygotowany. Jak to jest?
Krystian Bielik (17 l., Arsenal Londyn): Jeszcze nie trenowałem z pierwszym zespołem. Codziennie widzę się z chłopakami. Witam się z nimi, ale ćwiczę indywidualnie wraz z trenerem odpowiedzialnym w klubie za przygotowanie fizycznie. Muszę nadrobić zaległości. Teraz więc pracuję ciężko każdego dnia, aby wrócić do formy w jakiej byłem w grudniu.

- Jak idą postępy?
- Treningi są bardzo intensywne, ale nie marudzę, bo wiem, że jest mi to potrzebne, aby sprostać obciążeniom w pierwszym zespole. Robię więc wszystko na 110 procent, bo chcę być do dyspozycji menedżera, ćwiczyć z pierwszym zespołem. Trener od przygotowania podkreśla, że wszystko idzie zgodnie z planem. Sam po sobie czuję, że robię postępy. Jednak nie zawsze ćwiczę sam. Ostatnio pojawili się m.in. Jack Wilshere, Hector Bellerin i Serge Gnabry.

Franck Ribery: Złota Piłka to polityka!

- Czy to prawda, że trenował cię były skrzydłowy Arsenalu i reprezentacji Francji Robert Pires?
- Tak, ćwiczyłem z nim dwa razy. Na powitanie zapytał mnie: jesteś gotowy na trening? Odpowiedziałem: oczywiście. To były zajęcia z piłką. Pires to bardzo otwarty, przyjacielski i uśmiechnięty człowiek. Czułem, że podobnie, jak wszyscy w Arsenalu, chce mi pomóc. Po treningu z nim mam bardzo pozytywne wrażenia. Mówił, żebym się o nic nie martwił, że wszystko będzie dobrze.

- Gwiazdą Arsenalu jest Wojciech Szczęsny. Korzystasz z jego pomocy?
- Dobrze mieć w klubie kogoś kto mówi po polsku. Na Wojtka zawsze mogę liczyć. Już pierwszego dnia zaznaczył, że jak z czymś nie będę mógł sobie poradzić to on służy pomocą. Jednak nie chcę mu się narzucać i z każdą  sprawą biec do niego. Staram radzić sobie sam, choć przyznaję, że ostatnio zwróciłem się do Wojtka z pytaniem: gdzie są moje buty? Zostawiłem je po treningu, a następnego dnia nie mogłem ich znaleźć. Po prostu osoba zajmująca się sprzętem przestawiła je w inne miejsce.

- Szczęsny trafił do Arsenalu w podobnym wieku co ty. Udzielił kilku wskazówek?
- Powiedział, żebym był sobą. Jeśli z czymś mam problem to żebym o tym mówił, a  nie zamykał się w sobie. Podkreślił, że najważniejsze, abym szlifował angielski. Dzięki temu szybciej nawiążę kontakt z zespołem i będę miał o wiele łatwiej.

- Jak zatem twój angielski?
- Uczę się intensywnie, można powiedzieć, że 24 godziny na dobę. Co drugi dzień mam 2-godzinne lekcje z nauczycielką. Ale to nie wszystko, bo przecież każdego dnia rozmawiam w klubie i w domu. Mieszkam bowiem u angielskiej rodziny. I tak będzie przez rok, do moich 18 urodzin. Potem pomyślę o znalezieniu mieszkania.

- Jak życie z angielską rodziną?
- Super. Niczego mi nie brakuje. Moja angielska "mama"o mnie dba. Dopiero się poznajemy. Wraz ze mną mieszka także 16-letni Fin, z którym także rozmawiam po angielsku. Każdy z nas ma osobny pokój, i także z nim ćwiczę angielski. A jak czegoś nie wiem lub brakuje mi słowa to dzięki niemu po chwili już je znam.

Radosław Osuch: Herold Goulon nie skrzywdzi już żadnej kobiety!

- Co ci jeszcze zapewnia Arsenal?
- Muszę powiedzieć, że czuję się w Arsenalu znakomicie, a klub dba o wszystko, o każdy szczegół. Do mojej dyspozycji jest klubowy kierowca, który każdego dnia zawozi mnie i odbiera z treningu. To dobre rozwiązanie na początek, bo przyznam szczerze, że choć mieszkam niedaleko ośrodka treningowego Arsenalu to za dobrze "nie ogarniam" Londynu.

- Ile dajesz sobie czasu na debiut w pierwszym zespole Arsenalu?
- Podchodzę do tego spokojnie. Jestem szczęśliwy, że trafiłem do tego klubu. Bo zawsze marzyłem, aby grać w Anglii lub w Niemczech. O debiucie nie myślę. Nie wyznaczam sobie terminu, że ma się to stać już za miesiąc czy dopiero za rok. Na wszystko przyjdzie czas. Jestem cierpliwy.

- Przyznasz, że ostatnie miesiące w twoim życiu są zwariowane. Transfer do Legii, debiut w Ekstraklasie, a teraz podpisanie umowy z Arsenalem. Nie za szybko się to dzieje?
- Ja nic w życiu nie dostałem za darmo, na wszystko solidnie zapracowałem. Po przyjściu do Legii mówiono, że w Ekstraklasie zagram dopiero wiosną 2015, a zadebiutowałem już po miesiącu. Każdy trening w Legii traktowałem tak, aby pokazać trenerowi Bergowi, że nie jestem w tym klubie przez przypadek. Z takim samym zaangażowaniem pracuję w Arsenalu. Chcę pokazać, że Arsene Wenger miał rację sprowadzając mnie do Londynu, że zasługuję na to, aby dać mi szansę. 4 stycznia skończyłem 17 lat. Można powiedzieć, że kontrakt z Arsenalem to urodzinowy prezent.

- Jak wyglądało twoje pierwsze spotkanie z Wengerem?
- Byłem u trenera na rozmowie. Powiedział, że oglądał mecze z moim udziałem i chciałby, abym trafił do Arsenalu. Stwierdził, że dobrze byłoby, gdybym pojawił się na zajęciach w klubie już 5 stycznia. Ostatecznie kontrakt podpisałem kilka dni później. Może gdybym został piłkarzem Arsenalu w terminie wskazanym przez trenera Wengera to już teraz nadrobiłbym wszystkie zaległości i trenowałbym z pierwszym zespołem? Trenera widuję codziennie. Zawsze zapyta, jak się czuję.

- Wenger porównuje cię do Patricka Vieiry, byłego zawodnika Arsenalu i reprezentacji Francji. Co ty na to?
- Słyszałem te opinie i nawet obejrzałem na youtube skróty meczów Francuza. Widocznie sposobem gry i poruszania się przypominam francuskiego piłkarza. Moim idolem zawsze był jednak Yaya Toure. Silny, kreatywny, bramkostrzelny, zawsze pod grą. Lubię patrzeć także jak gra Paul Pogba. Ale wzór numer 1 do naśladowania to reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej. Jeśli będę miał okazję kiedyś zagrać przeciwko niemu to z radości chyba... uklęknę przed nim. Teraz każdy piłkarz Arsenalu grający w środku pomocy jest dla mnie idolem. Jeszcze kilka tygodni temu mogłem podziwiać ich siedząc na fotelu przed telewizorem. A teraz mam ich na wyciągnięcie ręki i z bliska mogę podpatrywać.

Rozmawiał
Marcin Szczepański

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze