"Super Express": - Czytał pan na naszych łamach opowieść Darii z Poznania? Oskarżyła Goulona o psychiczne maltretowanie...
Radosław Osuch: - Czytałem i wierzę tej dziewczynie, bo do mnie też docierały sygnały, że z Goulonem jest coś nie tak. Wcześniej we Francji był już skazany za przemoc wobec partnerki, a i z Anglii docierały niepokojące sygnały. Jak na niespełna 27-letniego piłkarza to bogata kartoteka. Dzwoniły do mnie dwie kobiety, które skarżyły się na niego. Nie mogę mówić o szczegółach, ale opowiadały straszne rzeczy. Zachęcałem, aby zgłosiły się na policję, bo to nie jest sprawa dla klubu. Goulon urządzał sobie schadzki w Poznaniu, Bydgoszczy, Warszawie, a Zawiszę miał w tyłku. Płaciłem mu przez 18 miesięcy, a zdrowy był tylko przez trzy. Tak bezczelnego typa w świecie futbolu jeszcze nie spotkałem, a działam w piłce prawie 15 lat. Oczywiście, zatrudniając czarnoskórego piłkarza, trzeba być przygotowanym na kłopoty wychowawcze, bo różnie z nimi bywa, ale Goulon przerastał wszystkich butą i arogancją.
Były gracz Zawiszy nalał do wanny zimnej wody i TOPIŁ partnerkę
- Jak wyglądało wasze rozstanie?
- Spokojnie do momentu, gdy powiedziałem mu, że cieszę się z jego odejścia i wyjazdu, bo dzięki temu już nigdy nie uderzy białej polskiej dziewczyny. Wtedy jakby w niego diabeł wstąpił. Od razu rozszerzyły mu się nozdrza, patrzył na mnie, jakby mnie chciał zabić. W tym momencie wyglądał jak psychopata. On zresztą ma taką trochę psychopatyczną naturę.
- Przemoc i poniżanie kobiet to jedno, a co może pan mu zarzucić jako jego szef?
- Choćby to, że potrafił zniknąć na dwa tygodnie, nikogo nie informując. Potem wracał i mówił, że leczył się w Paryżu. Ból pleców to jego ulubiona wymówka, wygodna, bo lekarz nie jest w stanie stwierdzić, czy to prawda. Dzień przed meczem w Bielsku-Białej, gdzie trzeba było jechać 9 godzin autokarem, oczywiście zgłosił ból pleców. Miał bardzo destrukcyjny wpływ na zespół. Cała szatnia odetchnęła z ulgą, gdy odszedł. Dla mnie to też jeden z najszczęśliwszych dni.
- W wywiadzie dla serwisu Ekstraklasa.net Goulon nazwał pana Pinokiem, kłamcą i oszustem...
- Tylko że jak przyszło do konkretów, to nie rozwinął tematu. Wypłaciłem mu wszystko jak trzeba, 111 tysięcy złotych, łącznie z premiami. To gdzie tu oszustwo? Lubił się wywyższać, podkreślać, że jest Francuzem urodzonym w Paryżu. Może nie mówił tego wprost, ale mam wrażenie, że nas uważał za głupich Polaczków. Bywałem w Paryżu i znam jedno miejsce, do którego on tam pasuje, ale może lepiej nie będę wymieniał tej nazwy.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail