Van Gaal swoją mowę oskarżycielską rozpoczął od gospodarzy tego meczu, czyli klubu Cambridge. Obwinił ich o stan murawy, co jeszcze jest możliwe do zrozumienia, ale jego kolejne słowa były już mocno absurdalne. Holender miał bowiem do nich pretensje, że... dawali z siebie wszystko! Czy on aby na pewno nie stracił kontaktu z rzeczywistością? Na koniec dostało się też oczywiście sędziemu, ale to chyba nikogo nie dziwi, bo obwinianie arbitrów jest w dzisiejszych czasach najłatwiejszym sposobem zrzucenia winy za słaby wynik.
Arsene Wenger: Krystian Bielik na razie nie będzie grał
- Boisko nie było w najlepszym stanie, co może wpłynąć na poziom twojej gry. Rywal zawsze da z siebie więcej niż zwykle, a obrona jest przecież łatwiejsza niż atakowanie. Następnie widzieliście sędziego, zawsze jest tak samo. Prowadziłem różne drużyny w różnych klubach, ale takie mecze są zawsze identyczne - powiedział van Gaal.
- Szkoda, że musieliśmy czekać na to do drugiej połowy, ale później byłem zadowolony z piłkarzy. Muszę też oddać szacunek rywalom. Cambridge United zagrało bardzo dobrze, byli dobrze zorganizowani. Walczyli do końca. Dalej jesteśmy w grze i to jest najważniejsze - dodał jeszcze chwilę później szkoleniowiec Manchesteru.
Wynik 0:0 w pierwszym meczu jest klęską dla "Czerwonych Diabłów", ale ogromnym sukcesem dla Cambridge. Pomijając fakt, że wyjazd na Old Trafford dla wielu z tych piłkarzy to zapewne spełnienie marzeń, to rewanż w "Manchesterze wiąże się z dużym zastrzykiem gotówki. A pieniądze dla klubów z niższych lig zawsze są bardzo ważne, bo znacznie ułatwiają funkcjonowanie.
W drugim spotkaniu podopieczni van Gaala nie pozostawią zapewne wątpliwości kto jest lepszy, na własnym stadionie pokonają Cambridge i zakończą przygodę tego klubu z Pucharem Anglii. Chyba, że przeciwko "Czerwonym Diabłom" znów będzie murawa, sędzia i - o zgrozo - rywale.