O Francuzie zrobiło się głośno kilka dni temu, gdy angielskie media poinformowały, że napastnik pobił się w szatni z Aleksandrem Mitroviciem. Ten jest jego rywalem do gry i zdecydowanie wygrywa tę rywalizację. Kamarę od drugiego snajpera musieli oddzielać koledzy.
Decyzja władz klubu mogła być tylko jedna - szukanie sposobu na rozwiązanie umowy i ukrócenie "szaleństw" Francuza. O przyspieszenie załatwienia sprawy postarał się sam piłkarz, który, jak donosi "Daily Mail", miał tym razem pobić pracownika klubu. I to nie byle jakiego, bo... jednego z członków sztabu szkoleniowego.
W siedzibie Fulham musiała dziś interweniować policja, która zatrzymała Francuza. Ta wiadomość ucieszyła działaczy w klubie. W oświadczeniu można przeczytać: - Chcemy podziękować służbom za czujność i szybkie działanie po incydencie. Aresztowany mężczyzna ma bezterminowy zakaz odwiedzania Motspur Park i uczestniczenia w działalności Fulham.
Kamara wystąpił w tym sezonie w piętnastu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach i zdobył pięć goli. Po spięciu z Mitroviciem został odsunięty od składu i przestał pojawiać się w kadrze meczowej. Jego kontrakt zostanie najprawdopodobniej rozwiązany w przeciągu kilku dni.