W Anglii rozprzestrzenia się zaraźliwy wariant koronawirusa - Omicron. Głównie z tego powodu zostało odwołanych kilka meczów w miniony weekend. Władze Premier League zastanawiały się co zrobić z meczami 19 i 20 kolejki, zaplanowanymi na 26 i 28 grudnia, ale podjęły decyzję, że mają odbyć zgodnie z terminarzem. Nie spodobało się to trenerom głównie tych klubów, których mocno dotknął koronawirus. - To absurd, żeby grać dwa mecze w ciągu 48 godzin – skrytykował decyzję asystent trenera Liverpoolu Jurgena Kloppa, Pep Lijnders. - Ryzyko odniesienia kontuzji będzie dużo większe, a sam poziom spotkań się obniży. Powinniśmy uszanować fakt, że piłkarze potrzebują 72 godz. na regenerację organizmu. To nie dyrektorzy czy menedżerowie klubów są fachowcami w tej dziedzinie, ale lekarze i naukowcy – stwierdził bez ogródek holenderski szkoleniowiec. Z zespołu Liverpoolu aż czterech piłkarzy przebywa na kwarantannie - Thiago Alcantara, Virgil van Dijk, Fabinho i Curtis Jones. Bez nich podopieczni Kloppa poradzili sobie dzisiaj wieczorem w ćwierćfinale Pucharu Ligi z Leicester, wygrywając po rzutach karnych 5:4. Po 90 minutach był remis 3:3, choć po I polowie „The Reds” przegrywali 1:3. Ale szkoleniowcy Klopp i Lijnders martwią się tym co będzie dalej, jeśli ich drużyna będzie musiała rozegrać jeszcze 3 mecze w ciągu ośmiu dni.
Jose Mourinho chce reprezentanta Polski. Hitowy transfer już w styczniu?!