Raheem Sterling miał ponoć latem przenieść się do Manchesteru City. Niestety, "The Citizens" zaczęli negocjacje za nisko. Liverpool o 40 milionach nie chciał nawet słyszeć. Uznał, że poniżej pewnego poziomu nie zaczyna nawet rozmawiać. W tym samym momencie włączył się we wszystko Tottenham Londyn. I poinformował, że jak ktoś chce sobie wziąć Harry'ego Kane'a, to kwota zaoferowana za Sterlinga jest w ogóle kwalifikacją do rozpoczęcia regularnych kontaktów z klubem ze stolicy.
Jackson Martinez wybrał Atletico Madryt? Kolumbijczyk wolał Hiszpanię od Włoch
Rio Ferdinand twierdzi, że to kompletna bzdura. - To są wielcy piłkarze. O wielkim potencjale. Ale nie są warci 40 czy 50 milionów. Nie w momencie, gdy Sergio Aguero kosztował 38, a Alexis Sanchez 32.
Trudno się nie zgodzić. I nie zauważyć, że rynek w Premier League zepsuły niesamowicie dwa transfery Realu Madryt. Od momentu sprzedaży Cristiano Ronaldo oraz Garetha Bale'a, na Wyspach trwa prawdziwe szaleństwo. Skoro CR7 poszedł prawie "za stówę", to Kane za mniej niż połowę tego to uczciwa propozycja.
Problem tylko w tym, że Anglicy oferują generalnie buble. Kane w ostatnim sezonie Premier League ustrzelił 21 goli. Teoretycznie dużo. Najwięcej ze stawki. Ale jak podobne osiągnięcie porównwywać za rakietowym wynikiem Cristiano? Lionela Messiego? O Sterlingu nawet nie wspominamy, bo wyjdzie, że gracz "The Reds" tylko biega.
Ciekawe jak długo podobne działania klubów akceptować będą piłkarze. Czuć się docenionym to jedno. Ale akurat na tym nie da się zarobić nawet funta.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail