Kilka dni temu wszystko miało być ponoć jasne. Milan wyłożył na stół 35 milionów euro, Porto ofertę przyjęło, a Martinez doszedł do porozumienia z włoską ekipą. Potrzebny był tylko podpis snajpera oraz załatwienie formalności. I właśnie o nie poszło.
Lionel Messi rozegrał 100. mecz w barwach Argentyny
"Rossoneri" chcieli zbadać napastnika. Trudno się dziwić. Wykładali za prawie 29-latka fortunę. Postanowili nawet zjawić się w Chile i zrobić snajperowi testy nawet w momencie, gdy przebywał on na zgrupowaniu reprezentacji. Niestety - władze kolumbijskiej federacji nie wydały na podobny manewr zgody, więc piłkarz Porto musiał poczekać z finalizacją umowy do końca Copa America.
Tymczasem do gry włączyło się Atletico Madryt. Ekipa ze stolicy Hiszpanii dysponowała odpowiednią gotówką i na gwałt poszukiwała następcy Mario Mandzukicia (poszedł do Juventusu Turyn). "Rojiblancos" zadeklarowali nawet, że wezmą Kolumbijczyka bez badań medycznych. Piłkarzowi podobna perspektywa musiała się spodobać, bo... zdecydował on, że w Milanie grać już nie chce!
To się nazywa upadek. Wyobrażacie sobie podobną sytuację dekadę temu? Odmówić firmie pokroju Milanu? I to na rzecz Atletico?
W Mediolanie zapowiada się więc gorące lato. Imperium Silvio Berlusconiego upada, a kolejne gwiazdy odmawiają podjęcia się misji odbudowy potęgi. Nadchodzą kolejne chude lata "Rossonerich"?
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail