Cztery zatrzymane przez policję osoby przyznały się do winy, bilety miały zresztą nadruk Alex Ferguson. Miały trafić do rodziny trenera, a trafiły pod stadion, do rąk "koników".
Prowadzący śledztwo nie oskarżali Aleksa Fergusona, choć musiał on złożyć w tej sprawie zeznania. Wynika z nich, że "trener wszech czasów" po prostu rozdawał bilety kolegom, nie wiedząc, co się z nimi dalej dzieje.
Ferguson wyszedł z afery "czysty". Gorzej idzie mu na boisku. Klęska w derbach Manchesteru (1:6 z City) kładzie się cieniem na zbliżającej się rocznicy ćwierćwiecza pracy Szkota w MU (rocznica 6 listopada).