Wojna domowa
Cztery lata przed tym, jak Ansu Fati przyszedł na świat (31 października 2002 roku) w Gwinei-Bissau wybuchła krwawa wojna domowa. Społeczeństwo tego kraju podzieliło się i walczyło między sobą. Ten tragiczny konflikt zakończył się wprowadzeniem stanu wojennego, a kraj uległ kompletnemu rozbiciu. Zniszczenia były ogromne i ludzie masowo uciekali za lepszym życiem. Na taki manewr zdecydowała się również ojciec Fatiego. Bori ruszył do Portugalii, gdzie starał się zrobić karierę piłkarską w niższych ligach. To się nie udało, ale jak się okazało pasję do futbolu zaszczepił synowi. Pobyt w Portugalii nie trwał długo, a to wszystko przez wieści jakie otrzymał ojciec, dające duże nadzieje na prowadzenie godnego życia.
Utopijne komunistyczne miasteczko
Bori Fati usłyszał o mieście Marinaleda w Hiszpanii. Według jednej z wersji komunistyczne władze tego ośrodka miały szukać pracowników wśród imigrantów z całego świata. Widząc szansę na zarobek znów spakował walizki i się przeprowadził. Utopia okazała się złudna. Na miejscu okazało się, że o pensję wcale nie jest tak łatwo. Hiszpańskie media przypomniały nawet historię, według której głowa rodziny miała błagać na ulicy o jedzenie przez kilka miesięcy. Dopiero po dłuższym czasie spotkał się z burmistrzem miasta, który zaproponował mu pracę jako kierowca. Szybko okazało się, że Bori Fati to prawdziwy profesjonalista i polityk był pod wrażeniem jego zaangażowania.
Rodzinna przeprowadzka
Burmistrz zobowiązał się pomóc całej potrzebującej rodzinie. Wywiązał się z obietnicy i niedługo do Boriego dołączyli najbliżsi. Ansu Fati do Hiszpanii przeprowadził się jako 6-latek i rozpoczął swoje życie na nowo. Jak się okazało - znacznie lepsze i bardziej godne życie. Jego piłkarski talent szybko się rozwinął i został zauważony przez skautów Realu Madryt. W tym samym czasie przykuł uwagę poszukiwaczy talentów z FC Barcelona. Katalończycy byli bardzo zmotywowani, by sprowadzić młody talent do swojej akademii. Ostatecznie dopięli swego i Ansu Fati znalazł się w La Masii.
Talent zobaczył cały kraj
Początek tego sezonu zupełnie niespodziewanie należał do nieopierzonego w seniorskim futbolu 16-latka. Trener Ernesto Valverde zdecydował się na odważną decyzją i zaczął stawiać na urodzonego w Gwinei-Bissau podopiecznego pod nieobecność wielkiego Lionela Messiego. W sierpniu przeciwko Realowi Betis Ansu Fati zadebiutował w pierwszej drużynie "Dumy Katalonii". W kolejnej ligowej rywalizacji z Osasuną strzelił już gola, przechodząc do historii jako najmłodszy zdobywca bramki w historii klubu. Z kolei w ostatniej serii gier błysnął przeciwko silnej Valencii. Po siedmiu minutach gry przeciwko "Nietoperzom" miał na koncie... gola i asystę!
16-latek zostanie milionerem?
Ansu Fati ma umowę z FC Barcelona do 2022 roku. Działacze na Camp Nou boją się jednak, że znajdzie się klub, który szybko zabierze im wielki talent. Media na Półwyspie Iberyjskim podały, że szefostwo szykuje już nowy kontrakt dla 16-latka. Ma obowiązywać do 2024 roku, a pensja może sięgnąć nawet miliona euro za sezon. Stanie się tak, jeśli Ansu Fati utrzyma pozycję w pierwszej drużynie. Co więcej, każdy kolejny sezon oznaczał będzie podwyżkę o kolejne ćwierć miliona euro! Jeśli jednak Ansu Fati ponownie wróci do rezerw, to za sezon dostanie 300 tysięcy euro, później 350 tysięcy, by po trzech sezonach zarabiać 400 tysięcy euro rocznie.