Kapustka napisał na Instagramie: - "Cieszę się że mogłem Cię poznać. Zawsze dajesz z siebie 100% i wiem że to na pewno jeszcze nie jest koniec Twojej przygody z piłka. Zawsze będę trzymał za Ciebie kciuki, i życzył Ci wszystkiego najlepszego. Dziękuje za wszystko". Dorzucił do tego zdjęcie triumfującego Polaka. Polaka, który chociaż od dwóch lat rzadko podnosił się z ławki rezerwowych, wciąż cieszył się silną pozycją w Leicester. Prawdziwego lidera szatni.
Miejmy nadzieję, że Bartosz Kapustka wiele wyciągnął ze wspólnej współpracy z "Wasylem". Bo lepszego nauczyciela zagranicznego futbolu mieć chyba nie mógł. Wasilewski nigdy nie był artystą. Surowy. Waleczny. Oddający serce. Pracowitością zbudował markę. Z Anderlechtu odchodził z łatką klubowego symbolu. Idola kibiców. Gdy złamał nogę, wielu wysyłało go na emeryturę. A na niego dopiero czekały największe sukcesy.
Na Euro 2012 to on trzymał w ryzach chwiejącą się defensywę Polaków. Gdy trafił do Leicester City, Lisy grały w Championship. Już po roku zameldował się w Premier League. A po dwóch razem z kolegami zszokował fanów angielskiej piłki, wygrywając mistrzostwo Anglii. I wszystko to, zastępując talent serduchem do walki.
Jeśli Kapustka o tym serduchu nie zapomni, będzie wielki. Bo "Kapi" jeszcze potrafi kopać piłkę.
Cieszę się że mogłem Cię poznać. Zawsze dajesz z siebie 100% i wiem że to na pewno jeszcze nie jest koniec Twojej przygody z piłka. Zawsze będę trzymał za Ciebie kciuki, i życzył Ci wszystkiego najlepszego. Dziękuje za wszystko @wasyl27
Post udostępniony przez Bartek Kapustka (@kapi67) 21 Maj, 2017 o 12:23 PDT