Ile? Na to pytanie konkretnie odpowiedzieć bardzo trudno. - Mógłbym powiedzieć: 50 procent, mógłbym powiedzieć: 80 procent przychodów. Ale trudno to wycenić. Owszem, gra idzie o miliony, ale tak naprawdę Robert nie straci ani jednego euro, bo po prostu zagra w Barcelonie z tą swoją „9”. I tego jestem pewien akurat na milion procent! - mówi nam Maciej Akimow, specjalista od marketingu sportowego. Prezes i właściciel „Shark Agency” przekonany jest, że transfer do Barcelony to element wielkiego planu rozwoju sportowego, ale przede wszystkim biznesowego, który nakreślił w rozmowie z „Super Expressem”.
Czy Lewandowski zagra z numerem 9 w Barcelonie?
- W kontekście tego planu nie wyobrażam sobie, żeby gwiazda takiego formatu, jak „Lewy”, która o swą markę RL9 dba od lat, nie dopilnowała tak błahej w sumie sprawy. Nie mam żadnych wątpliwości, że stosowny zapis w tej sprawie – dotyczący koszulki z numerem „9” - znalazł się w umowie podpisanej przez Roberta z klubem. Komuś z boku wydawać się może, że tego typu ustalenia – również te dotyczące na przykład procentu od sprzedanych przez klub koszulek z nazwiskiem piłkarza – są mniej istotne niż inne warunki kontraktowe. Ale dla samych zawodników – i otaczających ich prawników, doradców, menedżerów – są to sprawy, których pilnują bardzo skrupulatnie. Tak było w Bayernie, tak jest z pewnością i w Barcelonie. Nie można budować marki RL9, grając z numerem „12”! - zaznacza Maciej Akimow.
Ile może stracić Lewandowski bez 9 na koszulce?
Na razie jednak owa „9” - znak rozpoznawczy „Lewego” - figuruje na barcelońskich koszulkach pod nazwiskiem „Depay”. Co prawda mówi się o ewentualnym odejściu Holendra z Blaugrany – zarówno ze względów finansowych (klub redukować musi ogólną kwotę przeznaczoną na zarobki piłkarzy), jak i sportowych (napastnik nie spełniał pokładanych w nim nadziei), ale na razie Memhis Depay wciąż w kadrze Barcelony figuruje. I niekoniecznie musi chcieć rozstać się z „9”... - Dla prezydenta Joana Laporty sprowadzenie Roberta było sprawą honorową – jakby do Barcelony przychodził jego własny syn! Wyobrażam więc sobie nawet bardzo skrajny scenariusz, w którym Depay zostanie ustawiony pod ścianą: „Nie stawiaj się chłopie. Wybierz sobie inny numer, albo... nie będziesz w ogóle grać” - kreśli możliwe warianty rozwoju sytuacji ekspert.
I dlatego Maciej Akimow jest przekonany, że choć za oceanem „Lewego” zobaczymy jeszcze z „12”, na inaugurację LaLigi będzie już przypisana doń ukochana „9”. - Depayowi nie chciano jej w momencie wylotu na tournée po USA zabierać, bo przecież Lewandowski jeszcze wtedy nie był piłkarzem Barcelony. Ale po powrocie do Europy nie będzie żadnej niespodzianki ani rozczarowania. „9” ostatecznie przed pierwszym gwizdkiem ligowym do Roberta powędruje. Drużyny przed rozpoczęciem rozgrywek zgłaszają numerację, a w Barcelonie w tym zakresie będzie nowe rozdanie – zapewnia nasz rozmówca.