Miniony rok był dla Realu Madryt z pewnością wyjątkowy. W poprzednim sezonie wygrali Ligę Mistrzów i zdobyli mistrzostwo Hiszpanii, na początku tego sezonu wywalczyli Superpuchar kraju i Superpuchar Europy, a w grudniu zostali też klubowymi mistrzami świata. Zdobyli więc pięć na sześć możliwych pucharów, bo nie triumfowali jedynie w Copa del Rey. Ale mimo zwycięstwa w KMŚ ostatnie miesiące to dla fanów "Królewskich" prawdziwa gehenna. Przynajmniej jeśli chodzi o postawę w La Liga.
Po siedemnastu kolejkach hiszpańskiej ekstraklasy Real zajmuje dopiero czwarte miejsce w tabeli, ale do prowadzącej Barcelony traci aż szesnaście punktów! Ma co prawda jeden mecz rozegrany mniej od reszty stawki, jednak nawet zwycięstwo w tym spotkaniu nie poprawiłoby sytuacji "Królewskich" w tabeli. Jakby tego było mało, to przed samymi świętami ekipa Zinedine'a Zidane'a dała się rozbić "Dumie Katalonii" w El Clasico na Santiago Bernabeu (0:3). Nic więc dziwnego, że humory w stolicy Hiszpanii są fatalne.
A jakby tego było mało, to Cristiano Ronaldo i spółka beznadziejnie weszli też w nowy rok. W pierwszej kolejce po świąteczno-noworocznej przerwie tylko zremisowali z Celtą Vigo 2:2. Jakby dramatyczna sytuacja w tabeli nie była wystarczającym problemem, to zauważono też, że w zespole "Królewskich" okropnie kuleje skuteczność. Pierwszy raz w historii zdarzyło się bowiem, by po siedemnastu ligowych kolejkach żaden z piłkarzy Realu nie miał więcej, niż czterech goli na koncie!
Zawodników z czterema bramkami na koncie jest kilku - to Cristiano Ronaldo, Isco, Marco Asensio oraz Gareth Bale, który dwa z tych trafień zaliczył w niedzielny wieczór przeciwko Celcie. Co ciekawe wśród najlepszych strzelców "Królewskich" próżno szukać najlepszego (przynajmniej w teorii) klasycznego napastnika, czyli Karima Benzemy. Ten do tej pory zdobył bowiem zaledwie dwie bramki, a częściej od niego do siatki uderzał chociażby defensywny pomocnik Casemiro.
Real potrzebuje punktów jak tlenu, bo jego sytuacja w tabeli naprawdę jest fatalna. Do trzeciej Valencii traci na ten moment pięć punktów, a do drugiego Atletico Madryt aż siedem. Jeśli w najbliższych tygodniach w grze "Królewskich" nic się nie zmieni, to niewykluczone, że pierwszy raz od sezonu 2003/2004 nie znajdą się oni na podium ligi hiszpańskiej na koniec sezonu.